Sprawdźcie i wysyłajcie życzenia! Najlepsze życzenia imieninowe 2023. Najpiękniejsze, oryginalne i uniwersalne życzenia na imieniny 27.11.2023 | Dziennik Polski Klątwy i uroki to coś, czego wielu ludzi nie traktuje poważnie. Często są one postrzegane jako wymówka dla różnych życiowych niepowodzeń. Jednocześnie każdy, kto kiedykolwiek stał się ofiarą klątwy lub uroku, nie ma wątpliwości, że jest to prawdziwe zjawisko, które ma realny i odczuwalny wpływ na nasze życie. Gwałtownie pogarsza się nasze samopoczucie, tracimy ochotę do pracy, przestajemy wierzyć w sens życia, nagle opadamy z sił – te objawy mogą wskazywać na to, że padliśmy ofiarą działania siły trzeciej. Często okazuje się to prawdą, kiedy w stosunkowo krótkim czasie spotyka nas seria nieszczęśliwych wydarzeń, na przykład rozpad małżeństwa, utrata pracy, poważny wypadek. Polecam: Jak odczynić urok Czym jest klątwa i urok? Te dwa pojęcia bardzo często stosuje się wymiennie, jednak warto pamiętać, że nie zawsze znaczą to samo. Klątwa zazwyczaj rzucana jest przez osobę, która jest w silnym gniewie i czuje się pokrzywdzona. Mogą przechodzić z pokolenia na pokolenie. Klątwy działają głównie na otoczenie. Zdejmowanie klątw jest możliwe, jednak najlepiej udać się z tym do kogoś, kto ma odpowiednią wiedzę. Urok zazwyczaj wymaga przygotowań. Aby go rzucić, najczęściej potrzeba konkretnych akcesoriów takich jak świece, zdjęcia, przedmioty należące do osoby, której ma dotyczyć. Konieczne może być odprawienie rytuału. Urok działa przede wszystkim na człowieka, który jest jego ofiarą, np. na jego zdrowie, ale także na sposób postrzegania świata, stosunek do bliskich itp. Podobne jak w przypadku klątw, możliwe jest skuteczne odczynianie uroków i znane są różne metody stosowane w tym celu. Zajmuję się tym od wielu lat, skutecznie rozświetlając dusze ludzi. Zabiegi, sesje energetyczne, nie są dla mnie mechanicznie powtarzanym zabobonem, a świadomym i odczuwalnym zabiegiem energetycznym, duchowym. Poprzedza je Rozpoznanie energetyczne, czyli analiza skąd się biorą kłopoty w życiu. Większość bowiem z nich, ma swoją przyczynę w świecie energii. Może to być klątwa, urok, ale, prawdę mówiąc, często gorsze są blokady i wzorce energetyczne, ponieważ uważamy, że “tak musi być”, przyzwyczailiśmy się do nich. Jeśli chcesz z tym popracować, zapraszam do Kontaktu >> W jaki sposób uniknąć złego uroku? Najlepszą obroną przed klątwami i urokami jest silna aura, która będzie odbijać płynące w naszą stronę złe myśli, życzenia i emocje. Powinniśmy również dbać o swoje myśli, unikać negatywnych życzeń kierowanych w stosunku do innych. Jeśli emanujemy pozytywne emocje, będziemy w naturalny sposób przyciągać podobnych ludzi, a odpychać tych o złych intencjach. Mimo wszystko i tak może nam się zdarzyć, że staniemy się ofiarą czyjejś nieżyczliwości. W takim przypadku warto polecić odczynienie uroku lub zdjęcie klątwy komuś doświadczonemu. Samodzielne działania w tym kierunku przynoszą efekty, jednak jeśli nie wiemy, co robimy, możemy sobie zaszkodzić. Jak rzuca się klątwy i uroki? Największą siłę mają uroki i klątwy rzucane przez osoby, czujące silny gniew, to znaczy naładowane są silną, negatywną energią. Warto pamiętać, że człowiek, który rzuca klątwę, nie musi zdawać sobie sprawy z tego, co robi. Wystarczy wypowiedzieć jakieś negatywne życzenie, np. obyś zachorowała lub obyś stracił pracę. Jeśli takie słowa padają pod wpływem złości, poczucia krzywdy lub nienawiści, mogą stać się klątwą. Jak odczarować zły urok? Jeśli czujemy, że ktoś nam źle życzy i mogliśmy stać się ofiarą klątwy, można postarać się ją usunąć. Jest to jedyny sposób, żeby uniknąć negatywnych skutków jej działania i kolejnych nieszczęść. Istnieją różne metody na zdejmowanie klątw, podobnie jest z urokami. Pierwszym krokiem do ich pozbycia się zawsze powinno być wybaczenie osobie, która je rzuciła. Chowanie w sobie urazy z tego powodu na pewno nie pomoże, a jedynie spowoduje pogorszenie objawów. Jak Odpędzić Zły Urok Popatrz jak ja się rozkręcam, Kali żyje zamiast polec. Niczym ciernisty kolec, nie dosięgniesz mnie bez rany. Na nic wasza propaganda mego wizerunku zmiany. Kule targani chłamu ziarna rozpaczliwie siane. Podłe plany złe życzenia, wasze noce nie przespane. To co było grane kiedyś, niechaj się pokryje kurzem. Liberalizm traktuje o sytuacji człowieka w świecie, we wspólnocie i dotyczy organizacji politycznej państwa, a nie tylko gospodarki, do czego został sprowadzony w Polsce. Timothy Garton Ash próbuje unowocześnić liberalizm. Zintegrować elementy, które były krytykowane zarówno ze strony konserwatywnej, jak i lewicowej. Jarosław Kuisz: Pretekstem do naszej rozmowy jest książka Timothy’ego Gartona Asha „Obrona liberalizmu”. W Polsce w liberalizm bije nie tylko obóz rządzący. Inwektywy, obelgi i półprawdy idą także z lewej strony – co liberalne, to złe. Jak patrzysz na to ty, który współtworzyłeś rodzimą liberalną demokrację? Aleksander Smolar: To prawda, że mamy atak na liberalizm zarówno z lewej, jak i z prawej strony, tylko to nie jest specyfika Polski, a zjawisko dość powszechne. Liberalizm nazywa się neoliberalizmem, przydaje się mu demoniczne cechy. Krytyka nie jest jednak pozbawiona podstaw. Ona jest wynikiem poważnego kryzysu, z którym mieliśmy do czynienia w skali globalnej po 2008 roku. Panowało wówczas przekonanie, że państwo liberalne nie daje sobie rady z podstawowymi zadaniami. Krytyka liberalizmu z perspektywy 2008 roku w Polsce jest importowana, bo my byliśmy „zieloną wyspą”. U nas liberalizm można krytykować za co innego. Tak bym nie powiedział. W poprzedniej dekadzie lat dziewięćdziesiątych ideologicznie królowało przekonanie, że każdy jest kowalem własnego losu. Wadą liberałów, naszą wadą, również jest to, że liberalizm był redukowany do wymiaru ekonomicznego. Niepokój związany z kryzysem w 2008 roku, nawet jeśli w Polsce był słabo odczuwany – był. Trwoga istniała. Nie jest tak, że wszyscy polscy liberałowie byli bezkrytyczni wobec ostatniego trzydziestolecia. Ty przez całe lata krytykowałeś różne niedostatki. Nie mówię o sobie, nie o indywidualnych przypadkach – mówię o duchu czasu. Ludzie mieli poczucie, że nie są kowalami własnego losu. Że oddziałują na nich potężne siły zewnętrzne, czasami zdemonizowane, a czasami nie. To globalizacja, Unia Europejska, które w dużym stopniu determinują również nasze indywidualne losy i na które nasz wpływ jest ograniczony. Z tej perspektywy krytyka liberalizmu nie była pozbawiona podstaw. Wymienię jeszcze jeden istotny czynnik, który do dziś odgrywa rolę – znowu nawiązując do zdania, że człowiek jest kowalem własnego losu, co jest równoznaczne ze skrajnym indywidualizmem. Otóż mamy, nie tylko w Polsce, do czynienia z powrotem idei wspólnotowych. W Polsce jest to wspólnotowość w wymiarze narodowym, a z drugiej strony – w wymiarze religijnym, co oznacza silną afirmację katolicyzmu. Obie te tożsamości zbiorowe w polityce zmonopolizowało PiS. I to jest zmiana ducha czasów. Timothy Garton Ash próbuje unowocześnić liberalizm. Zintegrować elementy, które były krytykowane zarówno ze strony konserwatywnej, jak i lewicowej. Pierwszy tekst z jego książki „Przyszłość liberalizmu” zawiera w sobie próbę syntezy. Powołując się na znaną półżartobliwą formułę Leszka Kołakowskiego o „liberalno-konserwatywnym socjalizmie”. Tyle że Tim, jako liberał, zmienia nieco tę formułę i mówi o „konserwatywno-socjalistycznym liberalizmie”. Pokazuje, jakie elementy krytyki konserwatywnej i jakie elementy krytyki lewicowej – bo słowo „socjalizm” nie jest dziś w Polsce najbardziej popularne – należy uwzględnić, żeby zmodernizować liberalizm, uczynić go atrakcyjnym, przezwyciężyć siłę krytyki. Jedna z rzeczy, którą proponuje i co do której się zgadzacie, jest taka, że sposobem, by ludzie o różnych poglądach byli gotowi znosić się wzajemnie i mówić, że się różnią, a nie nienawidzą, że konkurują, a nie zamierzają się powycinać, to oderwać liberalizm od skojarzenia z ekonomistami. Czy wystarczy więc powiedzieć: słuchajcie, liberalizm to nie jest tylko Leszek Balcerowicz? Oczywiście, że nie wystarczy. Pewne słabości liberalizmu są organiczne i trudno będzie je przezwyciężyć. Widzimy to w dyskusjach na temat patriotyzmu. Opozycja, ta demokratyczna, liberalna w różnych odcieniach – lewicowa, bardziej konserwatywna, centrowa – mówi, że patriotyzmu nie można utożsamiać z prawicą. Tylko tu jest pewien problem. Bo to prawda – są patriotami ludzie, którzy nie są konserwatystami, można znaleźć na to dowody dzisiaj i w historii. Tylko że przez patriotyzm rozumie się wspólnotowość. Natomiast u liberałów bardzo silny jest indywidualizm. On ma cechy pozytywne – trzeba zapewnić każdej jednostce szansę rozwoju, szansę wypowiedzi, prawo głosu, prawo uczestniczenia we wszystkich inicjatywach politycznych i społecznych itd. Tym niemniej trudno z liberalizmu stworzyć ideę wspólnotową. Garton Ash to proponuje i pokazuje, jakie elementy powinno się w to włączyć. Ja bym z wizją indywidualizmu trochę polemizował. Po pierwsze, odwołałbym się do twojego mistrza Raymonda Arona, francuskiego liberała, który powiedział: „nie lubię wyrywać się z korzeniami”. To znaczy, że moje wybory liberalne nie wyrastają tylko z moich arbitralnych poglądów, ale z tego, że wyrastałem w jakimś otoczeniu, że taka jest moja tożsamość. Dokonuję wyborów liberalnych, wychodząc z tego, skąd się wziąłem. Po drugie, mam wrażenie, że krytyka liberalizmu z Polsce w dużej mierze polega na tym, że odcina się od powodu, dla którego ludzie postanowili być kowalami własnego losu, jak to nazywasz. Czyli od tego, jak wyglądały w Polsce lata osiemdziesiąte. Po 1989 roku dla wielu osób bycie tym „kowalem” to był spontaniczny wybór. Nie wynikał z tego, że ludzie ci naczytali się Miltona Friedmana, tylko po prostu nie mieli ochoty pracować w instytucjach państwowych, które kojarzyły im się z nepotyzmem, korupcją. A dziś, po ćwierć wieku, nie wiem – może pamięć się trochę rozmyła? Nie jest tak, że „wyrywamy się z korzeniami”? Nie jest absolutnie tak, że chodzi o „wyrywanie”. To, co powiedział Aron, niewątpliwie było prawdą nie tylko, jeśli chodzi o niego, ale i o większość ludzi. Tym niemniej on opisywał swoje własne wybory dotyczące wspólnotowości czy indywidualizmu. Indywidualizm może się wiązać z głębokim poczuciem dziedziczenia tradycji, przynależności do niej. Natomiast u końca tej drogi jestem ja, wolny człowiek, który dokonuje wyboru. To nie jest z mojej strony krytyka ani indywidualizmu, ani uniwersalizmu. Chodzi mi o to, że weszliśmy w fazę głębokiego kryzysu, a kryzysy skłaniają ludzi do poszukiwania wspólnoty. W latach dziewięćdziesiątych ludzie się od niej odwrócili, każdy próbował jak najbardziej korzystać z nowych wolności. Nie każdy mógł – duża część społeczeństwa nie mogła. Dziś jesteśmy w kolejnej epoce, stąd poszukiwanie modus vivendi między tymi tradycjami jest interesującym przedsięwzięciem. Inna sprawa – na ile to jest realistyczne. Nie uważasz, że to jest coś wręcz nagminnego, że mówi się o latach dziewięćdziesiątych, ale bez lat osiemdziesiątych? Bez tej perspektywy nie można zrozumieć, dlaczego ludzie byli gotowi na takie wyrzeczenia jak plan Balcerowicza. Ale od lat osiemdziesiątych mija już czterdzieści lat. To są niemal dwa pokolenia. Zresztą, moim zdaniem, nawet nie trzeba mówić o latach osiemdziesiątych, bo lata dziewięćdziesiąte były czasem ogromnych osiągnięć Polski. Niejeden powie: naprawdę? Niestety, niektórzy liberałowie też psuli reputację latom dziewięćdziesiątym. A to były lata ogromnych osiągnięć. Stworzenie warunków demokracji, pluralizmu instytucjonalnego, dynamiczny rozwój gospodarczy. Przemiana miast. Wystarczy sobie przypomnieć, jak wcześniej wyglądała choćby Warszawa, w której teraz obaj jesteśmy. Wyjdzie człowiek lewicy i powie: za jaką cenę. Wtedy trzeba zadać pytanie, jaka byłaby cena, gdyby tego nie robiono. Znamy ją ze Wschodu. Ukraina, jeśli chodzi o poziom życia w latach osiemdziesiątych była na tym samym poziomie, co Polska, a później wyprzedziliśmy ją dwu-, jeśli nie trzykrotnie. Następny argument: to są wywody technokratów. Gdzie jest serce wrażliwe na człowieka? To serce oczywiście powinno kontrolować nasze zachowania. Ale jeśli chodzi o przeszłość, trzeba oceniać, jak mówił pewien klasyk, plusy dodatnie i plusy ujemne. Lata dziewięćdziesiąte dla dużych grup społecznych były czasem destabilizacji, poczucia niepewności, chociażby jeśli chodzi o zatrudnienie, bo bezrobocie przekraczało przecież 20 procent. Jednak Polacy o wiele bardziej niż inni mieszkańcy naszego regionu akceptowali transformację. Akceptowali swoje życie i uważali za szczęśliwe. I to przed nadejściem Kaczyńskiego. Wystarczyło, że byli niezadowoleni ci, którzy narzucili swoją wizję. Widzimy to w najbardziej rozwiniętych krajach Zachodu. Mamy do czynienia z ogromną niepewnością, tyle kryzysów nakłada się na siebie nawzajem. Mówię o megakryzysach, takich jak ekologiczny, finansowy, demograficzny. Dziś jest już ponad 100 milionów ludzi, którzy żyją nie w krajach swojego urodzenia. Czym jest ten milion, który przywędrował do Niemiec w 2015 roku w porównaniu z tym? To wszystko stwarza apokaliptyczne poczucie. A szczególnie w kraju kulturowo tradycjonalistycznym, w którym otwarcie na Zachód spowodowało napływ różnych tendencji przyjmowanych z entuzjazmem przez młodzież czy inteligencję, ale będących źródłem zagrożeń dla dużej części społeczeństwa, na przykład tej reprezentowanej przez Kościół. Możemy się z tym nie zgadzać, ale trudno, żebyśmy się nie zgadzali, że tak to ludzie odczuwali. To było istotne źródło dojścia PiS-u do władzy. Właśnie 2015 rok to moment jednej z najostrzejszych krytyk liberalizmu. To pomysł, by zmienić ustrój i zastąpić nim liberalną demokrację. Są różne teorie na powody dojścia PiS-u do władzy. Jedna jest taka, że partia Razem odniosła sukces i przez to, że poszła do wyborów osobno, cała lewica znalazła się poza parlamentem, a przelicznik wyborczy był bezlitosny, PiS zdobyło mandaty. Więc przypadek. A może to te wielkie trendy, o których mówisz? Jedno nie wyklucza drugiego. Przypadek odegrał rolę w tych konkretnych wyborach. Natomiast reakcja, która występowała w wielu innych krajach, była nieuchronna. Jeżeli mieliśmy ją w Stanach Zjednoczonych, w Wielkiej Brytanii, już nie mówiąc o państwach naszego regionu, wymienię choćby Węgry, to mamy do czynienia z bardzo szerokim ruchem społecznym. Wyrósł na gruncie niepokoju, strachu, niepewności, który ma wymiar kulturowy, ekonomiczny, społeczny. W 2015 roku Kaczyński nie musiał dojść do władzy, gdyby nie było błędów nie tylko w wyborach parlamentarnych. Kampania wyborcza Bronisława Komorowskiego była dramatyczna. Było wiele przypadkowych czynników, ale nie ulega wątpliwości, że były też głębokie źródła społeczne i to właśnie w klasie ludowej, jak to się modnie dziś mówi. Mieliśmy i mamy do czynienia z głębokim, wielowymiarowym podziałem społecznym. Mamy metropolie i prowincję. Mamy elity i tę klasę ludową. Mamy technokratyczną władzę i podatną na populizm część społeczeństwa. Można dodać jeszcze podziały na tle kulturowym, czyli prozachodnie i takie, które nawiązują do tradycji często zmistyfikowanej, idealizowanej. Sukces PiS-u był efektem działania tych różnych czynników. Nie należy też zapominać o czynnikach ekonomiczno-społecznych. O obietnicach PiS-u, niektórych spełnionych, jak 500 plus. Dlaczego 500 plus budziło takie emocje? To nie była chłodna rozmowa o instrumentach redystrybucji, tylko gwałtowna i pełna epitetów wściekłość. Moim zdaniem ma to źródła pragmatyczne. Było przekonanie, że 500 plus może doprowadzić do katastrofy finansów publicznych i złamania dynamiki rozwoju. Okazało się to przesadne. Także to, że dzięki 500 plus ubogie rodziny mogły wyjechać z dziećmi na wakacje, było postrzegane jako zjawisko gorszące. To, że ci ludzie zjawili się na plaży. Nie wydaje ci się, że to było marginalne odczucie, że po prostu jeden tygodnik o tym napisał? To był element pewnego obrazu. Obawiano się też, że ta redystrybucja spowoduje wycofanie się kobiet z rynku pracy. Z drugiej strony – ważny jest element godnościowy, który odgrywał ogromną rolę. Ludzie otrzymali te pieniądze nie jako wyraz łaski, tylko jako prawo. Wszyscy. To było uznanie ich godności, ich równości przez państwo. Krytyka tego zawierała element samobójczy, jeśli chodzi o język elit liberalnych. Zastanawiam się nad tą emocją. O sprawach ekonomicznych można rozmawiać na chłodno. Czy ta wściekłość nie wiązała się z kwestiami tożsamości politycznej? Formacja „kowali własnego losu” była tak rozczarowana Polską Ludową, że w latach dziewięćdziesiątych rzucała pracę, żeby założyć mały sklepik. Mija dwadzieścia pięć lat, przychodzi nowa oferta polityczna i przekreśla tę agendę. To, w co wierzyłem przez dwadzieścia pięć lat, zostało odesłane do lamusa. Nie jest tak, że ludzie, których opisałeś, którzy założyli sklepik, osiągnęli coś i mają poczucie zmarnowanego życia. Nie mieli poczucia, że coś się dezawuuje. Akurat w tych historiach, o których myślę, nie ma happy endu. Zastanawiam się, czy mają one coś do sztampowej krytyki liberalizmu. Bo te małe sklepiki zostały wycięte przez wielkie supermarkety, nie miały z nimi żadnej szansy. A supermarkety korzystały ze wsparcia państwa. I tu jest pytanie o wolny rynek. Wobec tego można krytykować liberalizm, bo można powiedzieć, że to były formy jakiegoś szalonego etatyzmu, który wspierał większych graczy przeciwko słabszym. Ale pokolenie lat dziewięćdziesiątych to nie tylko właściciele małych sklepików. To również młodzież, której znajomość angielskiego i elementarna znajomość komputerów zapewniały nieograniczoną karierę. Następne pokolenie miało już problemy, miejsca były pozajmowane. Wcześniej jednak było poczucie ogromnych szans. Sam fakt, że dziś odrzuca się pewne fundamenty ideowe lat dziewięćdziesiątych nie oznacza, że dezawuuje się całe lata dziewięćdziesiąte. Kiedy mówi się o dokonaniach Polski, mówi się o Polsce od 1989 roku. PiS próbuje pewne osoby eliminować z podręczników historii, ale nie jest w stanie tej historii zaprzeczyć. Kiedy do Polski przyjeżdżają prezydenci Stanów Zjednoczonych, to każdy z nich przypomina, kto był prawdziwym bohaterem przemian. Żyjemy w czasach, kiedy narastająca niechęć klasy ludowej wobec elit stała się niemal wszędzie bardzo widoczna. Z tym że dziś widać, że nie jest tak, że PiS z pewnością wygra kolejne wybory. I widać, że motywy wyborców są mieszane i oceny też. Oczywiście PiS bardzo zyskało prestiżowo na wojnie w Ukrainie i – paradoksalnie – na konflikcie wokół granicy białoruskiej. W tym drugim przypadku eksploatował strach przed napływem obcych, innych, muzułmanów. Jeżeli chodzi o Ukrainę, to PiS skorzystało na naturalnym strachu przed Rosją oraz na wielkoduszności i otwartości Polaków. Poza tym Polska wciąż może się pochwalić wysokim wzrostem gospodarczym, chociaż cena za to jest wysoka i będzie jeszcze wyższa. Jednak nie jest tak, że PiS ma zagwarantowane zwycięstwo w kolejnych wyborach. Opozycja ma problem ze znalezieniem języka, który pozwoliłby dotrzeć do szerokich mas, a to ich głos decyduje o wynikach wyborów. Ale są podejmowane wysiłki, wyjazdy polityków opozycji do małych miasteczek, ryzykowne obietnice, wchodzenie w konkurencję z PiS-em, ale również eksploatowanie autentycznej korupcji i nadużyć, które po PiS, jak na razie, spływają jak woda po kaczce. Czy jest coś, co byś zmienił? Timothy Garton Ash proponuje swój „trójząb Neptuna”. Jeden ząb to obrona tradycji liberalnych, wartości podstawowych. Tolerancja, pluralizm, podział władzy, państwo prawa. Drugi punkt, to odebrać liberalizm ekonomistom. Znów nie chodzi o to, żeby krytykować Leszka Balcerowicza, tylko zwrócić uwagę na fundamenty liberalnej demokracji. Na ustrój. Należy przypomnieć, że liberalizm jest na temat sytuacji człowieka w świecie, we wspólnocie i że to dotyczy organizacji politycznej państwa, a nie tylko gospodarki, do czego został sprowadzony w Polsce. I wreszcie trzeci ząb „trójzębu Neptuna” to ustawienie się wobec prawdziwych wyzwań przyszłości. Klimat, pandemia, Chiny – my pewnie dodalibyśmy Rosję. Wystarczy taki program? Również to, o czym Tim pisał, czyli polityka sprawiedliwości w różnych wymiarach. To też dotyczy polskich elit – niektórzy to wiążą z feudalną przeszłością, z chłopami pańszczyźnianymi, czyli pogardliwy, lekceważący stosunek do mas ludowych. A to rodzaj nienawiści do siebie. Tak, ale to się wiąże z wywyższaniem, podkreślanym elitaryzmem. Buduje przepaść między szerokimi warstwami społeczeństwa a elitami. To jest problem zmian kulturowych, a nie tego, żeby się kontrolować, kiedy nieprzyjemne słowo przychodzi do ust. To jest sprawa godności, szacunku. Chodzi o sposób mówienia do ludzi. Pokazywanie prawdziwego zainteresowania, prawdziwego współczucia, zrozumienia i poszukiwania rozwiązań dla problemów. To wszystko wymaga, można powiedzieć, równości godności. Nieprzypadkowo PiS wprowadziło do powszechnego obiegu to pojęcie. Poznałeś osobiście Jarosława Kaczyńskiego? Rozmowy bezpośrednie można policzyć na palcach jednej ręki. I jakie były twoje wrażenia? Mówimy o osobie, która od trzydziestu lat przedstawia się jako naczelny antyliberał. Pamiętajmy, że jego poprzednia partia, Porozumienie Centrum, popierała plan Balcerowicza. Ja ten plan wysoko cenię. Uważam, że dokonania Balcerowicza w pierwszym okresie transformacji są bardzo poważne. To tu jesteś na kursie kolizyjnym z lewicą. To nie jest dla mnie jakiś szczególny problem. Poza tym to, co mówię, nie oznacza, że zgadzam się z Leszkiem Balcerowiczem, jeśli chodzi o ocenę różnych zjawisk dziś. Wracając zaś do Jarosława Kaczyńskiego, trzeba przypomnieć, że Zyta Gilowska w jego rządzie była liberałką. Przeszła tam z Platformy Obywatelskiej, a on dał jej wolną rękę, jeśli chodzi o politykę gospodarczą. Może więc nieliberalizm polski polega wyłącznie na pewnym duchu czasów. Okoliczności zmieniły się tak bardzo, że polityk, jak Jarosław Kaczyński, który był ekonomicznym liberałem w latach osiemdziesiątych i jeszcze długo później, okazał się w tym aspekcie tak elastyczny, że zaproponował nie tylko to, co zaproponował, ale też kobietę na premiera. Wykazał się elastycznością w części swojej agendy. Polityk powinien wyczuwać ducha czasu, odpowiadać na potrzeby. Oczywiście, jeżeli to idzie za daleko, to nazywa się oportunizmem. Nie wiem, czy on jest oportunistą, ale faktem jest, że wyczuwa ewolucję nastrojów społecznych. I o ile wcześniej, tak jak inne partie postsolidarnościowe, stawiał na klasę średnią i inteligencję, tak tu postawił na masy ludowe. Mówi, że zawsze to robił. To nie było prawdą. Kiedyś sam powiedział – mówił to również Ludwik Dorn – że w Porozumieniu Centrum zrobili analizę, gdzie są grupy społeczne, które mogą popierać ich program, i doszli do wniosku, że nie ma takich. Ich program, który był liberalny ekonomicznie, radykalnie antykomunistyczny, prozachodni, prounijny nie odwoływał się do żadnej grupy. Wtedy dokonali radykalnej zmiany. Zrobił to też na Węgrzech Victor Orbán. Znałem go w tym czasie, był przywódcą partii młodych ludzi, w której maksimum wieku wynosiło 27 lat. To byli liberałowie, żeby nie powiedzieć – libertarianie. W związku z tym, że na Węgrzech istniała inna partia liberalna, na której czele stał mój przyjaciel Janos Kis, dusili się. A jak umarł József Antall, były premier i konserwatysta, zrobiła się pustka na prawicy. I Orbán przeniósł tę swoją partyjkę młodych ludzi na prawicę, stał się przywódcą partii narodowo-chrześcijańsko-niedemokratycznej. Stworzył nieliberalną demokrację. Wychodzi więc na to, że ten nieliberalizm to oportunizm. Jest duży element oportunizmu w zachowaniach Jarosława Kaczyńskiego, czy Victora Orbána. To dobrze czy źle? Należy się obawiać ludzi o twardych poglądach, fanatyków. Oportuniści tacy nie są. Wydaje mi się, że jest w tym trochę oportunizmu, ale Kaczyński nie był demokratyczny już wcześniej. Kiedyś miał swoje sławne powiedzenie, które przejął od Marka Jurka – imposybilizm. Tak naprawdę to było przeciwko państwu prawa. Znaczyło tyle, że trzeba poszerzyć granice wolności władzy, że władza wykonawcza, co w istocie sprowadzało się do jego władzy, nie może podlegać różnego typu ograniczeniom, które istnieją w demokracji. Tyle znaczył ten imposybilizm. To samo robili inni populiści, Orbán czy Trump. To dotyczyło sądownictwa, wolnego słowa, administracji. I to jest oportunizm czy twarde sedno poglądów? Moim zdaniem to jest twarde sedno poglądów. I to jest wniosek, który Kaczyński wyciągnął z tradycji piłsudczykowskiej, tej sanacyjnej, niedemokratycznej. Być może instytucjonalnie przybrałoby to postać przyjęcia jakiejś konstytucji kwietniowej, gdyby mógł to zrobić, ale tak naprawdę chodziło o eliminowanie wszelkich ograniczeń nałożonych na władzę. Do czego to zmierza? Bo państwo sanacyjne rozłożyło się jak domek z kart. Widzimy negatywne konsekwencje tego, do czego to zmierza. A pozytywne? Pozytywnych – nie bardzo. Niektórzy mówią, że pozytywne jest to, że PiS troszczy się o słabszych uczestników życia społecznego. Ale mogliby to robić bez łamania prawa, Konstytucji, bez niszczenia sądów. Bo polityka redystrybucji mieści się w kompetencjach Sejmu, w którym mieli większość. To po co to zrobili? Bo chcieli przeprowadzić rewolucję. Która im się nie udała. Czyli wracamy do ostatniego trzydziestolecia, do tego, od czego zaczęliśmy. Zrobić rewolucję, to znaczy ustawić państwo jeszcze raz na innych podstawach. A więc trochę zdyskwalifikować twoją pracę i innych. To jest oczywiste, oni tego nienawidzili, bo to nie oni to robili. To przypadek czy znowu duch dziejów? To nie jest przypadek. Jarosław Kaczyński wspomina: jechaliśmy z Adamem Michnikiem, tramwajem czy autobusem, naradzaliśmy się. Później były polemiki w telewizji. To kłótnie byłych dysydentów czy coś więcej? W psychologii Jarosława Kaczyńskiego frustrację ego, jego partii i części społeczeństwa zwalcza się za pomocą wrogości do ludzi, którzy odnieśli sukces, byli na szczycie. Ale to, że ktoś kogoś nienawidzi, to nie program. Z tego wyprowadza się później program. Ale cała strategia rewolucyjna już dawno się załamała. To nie znaczy, że oni nie popełniają nadużyć, ale te nadużycia polegają głównie na tym, że obsadzają własnymi pociotkami, krewnymi, kolesiami, różne instytucje, a pan Glapiński ma harem. To są tego typu korupcyjne zabiegi. Oni muszą się wycofywać. Widzimy, że ustępstwa wobec Unii Europejskiej są niewystarczające, jeśli chodzi o izbę dyscyplinarną. Zobaczymy, jak będzie z przywróceniem sędziów do pracy. W każdym razie, musieli ustąpić. Wydaje mi się więc, że faza rewolucyjna skończyła się dość dawno. Władza Kaczyńskiego jest coraz bardziej ograniczona. Timothy Garton Ash stara się zachować optymizm na przekór tym wszystkim nieszczęściom, których ostatnim ogniwem jest z pewnością wybuch wojny w Ukrainie. Czy ty jesteś optymistą, jeśli chodzi o przyszłość Polski? Jarosław Kaczyński nie zbudował spójnego obozu. Jest to obóz bardziej spójny niż opozycja. Poza mikropartyjką pana Ziobry i innymi grupkami – rdzeniem jest jego partia. Jeśli chodzi o przyszłość Polski, jestem raczej optymistą. Tylko ona będzie zależała w dużym stopniu od sytuacji całej Europy. W dyskusjach publicystów brakuje szerszego, porównawczego spojrzenia, jak nasza przyszłość jest zdeterminowana procesami, które wykraczają daleko poza Polskę. I tu niepewność jest ogromna. Losy Polski zależą w dużym stopniu od czynników zewnętrznych. Czyli możemy się kłócić na straganie w dzień targowy, a i tak zginiemy w zupie, kiedy przyjdzie coś z zewnątrz? Nie jest tak, że z zewnątrz musi przyjść jakieś apokaliptyczne zjawisko. Być może wchodzimy w dość długi okres przejściowy, w którym będzie ogromny poziom niepewności. Jednak, jeśli chodzi o Polskę, nie jestem bardzo zaniepokojony. Uważam, że ma poważne szanse. Oczywiście będzie to zależało od podejmowanych wyborów politycznych. Polemizowałeś z Marcinem Królem co do jego bicia się w piersi, frazy „byliśmy głupi”, refleksji, że transformacja źle poszła. Marcin Król był moim bliskim przyjacielem, ale tu się zasadniczo różniliśmy. Ja uważam, że ta postawa to był błąd. Skrajna prawica i lewica powoływały się później na tę książkę [chodzi o książkę pt. „Byliśmy głupi” – przyp. red.]. Mniejsza o to, Marcin Król napisał wiele cennych książek i nawet w tej są bardzo interesujące analizy. Głównie chodzi o wywiad do „Gazety Wyborczej” pod tym samym tytułem, który delegitymizował dorobek III Rzeczpospolitej. Przypadek Marcina Króla pokazywał, jak duch czasu wpływał na krytyczną ocenę. Ale tacy ludzie odegrali też zasadniczą rolę w czasie transformacji, na przykład Jacek Kuroń. Wtedy mówił – to było jego słynne zdanie – że gdyby w Polsce był już rozwinięty kapitalizm, to byłby socjalistą czy socjademokratą, ale teraz trzeba kapitalizm najpierw zbudować. Przed śmiercią zmienił swoją ocenę transformacji, stał się bardzo krytyczny wobec tamtego czasu i uważał, że popełnił błąd. Innymi słowy, ten język pojawił się po lewej stronie dość wcześnie. W kontekście tych trzydziestu lat – co powinniśmy poprawić, żeby wyjść z tego bagna politycznego, w które się zapadamy? Musimy dokonać innego wyboru politycznego. Oczywiście to nie wystarczy. Potrzebne są zmiany kulturowe, zmiany stosunków społecznych. Jeżeli słyszę, że wybitny politolog, socjolog, który już dziesięć lat temu mówił, że trzeba by Polskę podzielić na dwa państwa, a ostatnio już po wyborach węgierskich, że Unia powinna wyrzucić Węgry, to uważam, że to jest język nieodpowiedzialny. A co ty byś radził? Traktować wspólnotę jako wspólnotę. Współodpowiadamy za nią. W mniejszym gronie moglibyśmy szybciej pójść na Zachód, czy choćby wyjechać. Jeżeli jednak uznajemy Polskę za podmiot podstawowy, trzeba sprzyjać ewolucji kulturowej, edukacyjnej i samokształtować swój stosunek do innych ludzi. Traktować ich z szacunkiem, czego nie zawsze doświadczamy nawet na ulicy. I, rzecz bardzo ważna, jedną z podstaw liberalizmu jest wiedza, nauka i debata. One są potrzebne również po to, żebyśmy wiedzieli, dokąd powinniśmy iść. Rozwój intelektualny, rozwój debaty, czyli szacunku do ludzi o innych opiniach. Skoro tu jesteś... ...mamy do Ciebie małą prośbę. Żyjemy w dobie poważnych zagrożeń dla pluralizmu polskich mediów. W Kulturze Liberalnej jesteśmy przekonani, że każdy zasługuje na bezpłatny dostęp do najwyższej jakości dziennikarstwa Każdy i każda z nas ma prawo do dobrych mediów. Warto na nie wydać nawet drobną kwotę. Nawet jeśli przeznaczysz na naszą działalność 10 złotych miesięcznie, to jeśli podobnie zrobią inni, wspólnie zapewnimy działanie portalowi, który broni wolności, praworządności i różnorodności. Prosimy Cię, abyś tworzył lub tworzyła Kulturę Liberalną z nami. Dołącz do grona naszych Darczyńców! tutaj możesz dołączyć do grona naszych comiesięcznych Darczyńców tutaj możesz wesprzeć nas na Aleksander Smolar działacz opozycji demokratycznej w PRL, założyciel i redaktor naczelny wydawanego na emigracji kwartalnika politycznego „Aneks”, polityk Unii Demokratycznej i Unii Wolności, wieloletni prezes Fundacji im. Stefana Batorego. Jarosław Kuisz redaktor naczelny „Kultury Liberalnej”.

Ślub, wymarzone wakacje czy ważny egzamin – przeżycie ich razem z miesiączką bywa kłopotliwe. Żadna panna młoda nie chciałaby poplamić krwią swojej białej sukni w czasie wesela. Obfita miesiączka w czasie plażowania to także nic przyjemnego. Istnieją jednak sposoby na przesunięcie krwawienia miesiączkowego. Sprawdź, jak opóźnić okres naturalnie. Spis treści:Jak opóźnić lub przesunąć okres? Przesuwanie okresu domowymi sposobamiNaturalne sposoby na opóźnienie okresuWitamina C i cytryna a opóźnianie okresuTabletki na opóźnienie okresu: na receptę i bez Jak opóźnić lub przesunąć okres? Planując wesele czy wymarzone wakacje, raczej nie zastanawiamy się, czy te wydarzenia zbiegną się w czasie z miesiączką. Dopiero kiedy zbliża się ich termin, wiele kobiet zdaje sobie sprawę, że nasze plany może pokrzyżować krwawienie miesiączkowe. Zwłaszcza miesiączka w czasie wesela może przysporzyć pannie młodej kłopotów. Znikanie co chwila w toalecie, żeby wymienić podpaskę lub tampon, z pewnością nie kojarzy się z udanym weselem. Co gorsza bardzo obfita miesiączka może poplamić białą suknię. Aby do tego nie dopuścić, wiele kobiet decyduje się na przesunięcie miesiączki. Jak opóźnić okres? Najskuteczniejszą metodą jest doustna antykoncepcja hormonalna. Żeby przesunąć krwawienie, wystarczy zmienić schemat dawkowania tabletek antykoncepcyjnych. W ten sposób okres można przesunąć o kilka dni lub nawet o kilka tygodni. W aptekach dostępne są też tabletki na opóźnienie okresu. Aby otrzymać na nie receptę należy skonsultować się ze swoim ginekologiem lub przejść konsultację medyczną w przychodni online. Jak opóźnić okres domowymi sposobami? Przesuwanie okresu z pomocą tabletek hormonalnych jest skuteczną metodą, stosowaną z powodzeniem przez kobiety na całym świecie. Co jednak mają zrobić panie, które z różnych powodów nie mogą lub nie chcą stosować doustnej antykoncepcji hormonalnej? W takiej sytuacji mogą sięgnąć po domowe sposoby na opóźnienie okresu. Co prawda nie są one tak skuteczne jak antykoncepcja hormonalna, niemniej warto spróbować. Należy jednak wiedzieć, że naturalnymi metodami nie przesuniemy okresu o kilka dni. Co najwyżej można go przyspieszyć o kilka, ewentualnie kilkanaście godzin. Sprawdź, co oferuje medycyna naturalna i jak z przesuwaniem okresu radziły sobie nasze babcie. Jak opóźnić okres naturalnie? Każdej kobiecie przynajmniej raz w życiu spóźniała się miesiączka. Zwykle pierwszą przyczyną, jaką bierzemy pod uwagę, jest ciąża, ale powodów może być znacznie więcej. Lekarze wyróżniają następujące choroby, które mogą wpłynąć na opóźnienie miesiączki: zespół policystycznych jajników, torbiele na jajnikach, endometrioza, niewydolność ciałka żółtego, wady lub uszkodzenie macicy, nowotwór, polipy macicy nadżerka szyjki macicy, zapalenie przydatków, zaburzenia hormonalne, cukrzyca, niektóre choroby wątroby, choroby weneryczne. Poza chorobami, wymienia się także czynniki zewnętrzne, które przyczyniają się do opóźnienia miesiączki. Należą do nich: stres, zmiana diety, spadek lub wzrost masy ciała, przyjmowanie niektórych leków, zmiana klimatu, przemęczenie, zbyt duży wysiłek fizyczny, infekcja ogólnoustrojowa, problemy ze snem. W związku z powyższym, niektóre panie próbują przesunąć miesiączkę poprzez intensywne ćwiczenia fizyczne, aczkolwiek skuteczność tej metody jest bardzo niska. Wzmożony wysiłek fizyczny może także sprawić, że miesiączka pojawi się wcześniej. Ponadto w ten sposób można jedynie przesunąć krwawienie o kilka godzin, a zatem warto sobie zadać pytanie, czy jest to gra warta świeczki. Podobną skuteczność wykazują inne naturalne metody na przesunięcie okresu, które kobiety polecają sobie wzajemnie na rozlicznych forach internetowych, takie jak: gorąca kąpiel, seks, czerwone wino, ziołowe napary – z krwawnika czy czarnej malwy. Jak opóźnić okres cytryną lub witaminą C? Na forach internetowych można także znaleźć informacje o tym, jak opóźnić okres cytryną lub witaminą C. Młode kobiety polecają jeszcze młodszym koleżankom, by zażyły 5000 mg witaminy C w fazie lutealnej cyklu menstruacyjnego. Warto jednak wiedzieć, że ta metoda nie jest potwierdzona naukowo. Faktem jest, że miesiączka często opóźnia się w czasie infekcji, którą najczęściej próbujemy leczyć witaminą C. Prawdopodobne jest, że stosowanie cytryny lub witaminy C na opóźnienie okresu wiąże się z tym faktem. Warto podkreślić, że zażycie zbyt dużej dawki witaminy C może się negatywnie odbić na zdrowiu. Przede wszystkim może doprowadzić do zakwaszenia organizmu lub przyczynić się do rozwoju kamicy nerkowej. Tabletki na opóźnienie okresu bez recepty? Fora internetowe są także pełne porad dotyczących tabletek na opóźnienie okresu bez recepty. Warto jednak wiedzieć, że takie tabletki nie istnieją. Miesiączkę można przesunąć jedynie tabletkami hormonalnymi, które są dostępne tylko na receptę. Te środki są jedyną skuteczną oraz bezpieczną metodą na opóźnienie okresu. Ginekolodzy przestrzegają, by nigdy nie kupować przez Internet żadnych tabletek na opóźnienie okresu, gdyż mogą one wywołać negatywne skutki dla zdrowia. Podobnie jest z tabletkami na wywołanie okresu. Panie niekiedy polecają sobie łykanie dużej dawki aspiryny na wywołanie miesiączki. Ta metoda także nie jest potwierdzona naukowo. Poza tym zażywając jakiekolwiek preparaty apteczne, należy ściśle przestrzegać dawki zalecanej przez producenta. Treści z działu "Wiedza o zdrowiu" z serwisu mają charakter wyłącznie informacyjno-edukacyjny i nie mogą zastąpić kontaktu z lekarzem lub innym specjalistą. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za wykorzystanie porad i informacji zawartych w serwisie bez konsultacji ze specjalistą. Bibliografia do artykułu Stosowanie hormonalnych środków antykoncepcyjnych w celach pozaantykoncepcyjnych, Ginekologia po Dyplomie, marzec 2010. Zobacz więcej

Żyj najpiękniej, jak umiesz Życzenia imieninowe: najpiękniejsze. Do wysłania przez SMS, Messenger, WhatsApp a co złe niech Cię omija. Dużo słodkości, szczęścia w miłości,

Ubiegłego roku pokłóciłam się bardzo z moją mamą. Chodziło pewnie o moje studia, ponieważ gdy szłam na egzamin zawsze bardzo to przeżywałam, a jeśli miałam zdawać coś w sesji poprawkowej - łapałam po prostu depresję. Mamę wyprowadzało to całkowicie z równowagi, zarówno moje nastroje, jak i niezdany egzamin. Po ostrej wymianie zdań w tym okresie napisała do mnie smsa, który brzmiał : " Życzę ci wszystkiego co najgorsze! " . Pamiętam, że odczytałam go idąc Plantami w stronę uczelni na zajęcia. Zmroziło mi to krew w żyłach i szybko usunęłam wiadomość, żałując, że w ogóle ją odczytałam... Jednak od tamtej chwili rzeczywiście miałam bardzo dużo ciężkich przejść. Zarówno w studiowaniu, pracy i życiu prywatnym. Kiedyś zapytałam jej czy pamięta to zdarzenie, jednak powiedziała, że nie przypomina sobie i, że w życiu by do mnie czegoś takiego nie napisała. Nie wiem co myśleć w tym momencie, ciągle pamiętam tamto zdarzenie. Wiem, że mama mnie bardzo kocha, ale wiem też, że to jest strasznie ciężka miłość. Czuję się winna, że nie spełniam do końca jej oczekiwań, wiem też, że jej jest bardzo przykro gdy mi coś w życiu nie wychodzi. Zaczyna się wtedy jakby wstydzić mnie. Chciałabym jakoś odmienić tę złą passę, uwierzyć w to, że jestem więcej warta. Co o tym myślicie? Czy tak zła wiadomość, złe życzenie od bardzo ważnej osoby mogło spowodować życiowe potknięcia? Napisała mi to w ogromnej złości z powodu ciągłego niezadowolenia z tego co robię. Być może spowodowała tym samym to, że w ogóle sporo rzeczy za które "się biorę" w szybkim czasie zaczynają nie wychodzić, sypać się... Głównie te rzeczy na których mi na prawdę zależy. Jeśli tak jest, co mogłabym zrobić żeby to odwrócić? Edytowane 20 Luty 2011 przez Izabela

Życzenia i wierszyki na każdą okazje. Z okazji urodzin życzę Ci: odwagi i sił, by porywać się na cele i zmiany, które z pozoru wydają się trudne, a później wprost wymarzone, realizacji planów, nowych marzeń i kolejnych natchnień, które tak jak fala pcha statek, pchają życie do przodu.
Złe oko jest potężną bronią nie tylko złych ludzi, ale także całkowicie bezpieczną. Możesz to przerwać nawet nie wiedząc o tym. Również złe oko można uzyskać po prostu z powodu cichej zazdrości. Jak chronić się przed zazdrością i złym okiem? Jak uniknąć stania się ofiarą złej osoby, Cygana lub zazdrosnego sąsiada? Rozważ kilka metod skutecznej ochrony przed tą operacyjne Aby nie stać się ofiarą osoby, która ma oko, musisz mówić o sobie jak najmniej, a także dzielić się swoim szczęściem. Nawet nie myślisz, że możesz być bardzo zmartwiony, gdy świecisz szczęściem! W dawnych czasach radzono wypluwać trzy razy lewe ramię (kret siedzi demon), a następnie trzykrotnie stukać w drewniany przedmiot. Dotyczy to przypadku, gdy pochopnie chwaliłeś chronić się przed zazdrością i przeciwnikami? Jeśli komunikujesz się z nieprzyjemną osobą, która może łatwo zaszkodzić poziomowi energii, trzymaj palce w kształcie figi za plecami. Możesz trzymać ręce w kieszeni. Podczas rozmowy z osobą nie prostuj sposobem ochrony przed błyskawicą energetyczną jest dotknięcie metalowego przedmiotu. Po prostu weź klucze w ręce lub cokolwiek metalicznego, możesz złapać żelazną balustradę lub uchwyt drzwi. Co jest przydatne, trzymaj się go. Metal ma tendencję do zapisywania informacji w swojej sieci krystalicznej - tam pozostanie błyskawica energetyczna. Przejdzie przez ciebie i zostanie nagrany na metodą jest przekroczenie kończyn. Krzyżuj ręce (palce) lub nogi. A najlepsze jest oba. Ta akcja zamknie twój kokon energii i sprawi, że stanie się niedostępny dla czarnej wracasz do domu, powinieneś natychmiast umyć twarz pod kranem i rękami. Rozpryskuj wodę na twarzy i wyobraź sobie, że czarna energia złego oka jest zmyta z ciebie. Możesz wziąć chronić się przed zazdrością? Podczas komunikacji z inteligentną osobą wykonaj następujące czynności. Spójrz na obszar brwi i powiedz o sobie następujące rzeczy:Dzwonienie dzwonów odrzuca wszelkie infekcje, oczyszcza subtelne ciała osoby z negatywu. Jeśli w pobliżu znajduje się kościół, przyjdź podczas dzwonka i stań, gdy dzwoni dzwonek. W tym czasie możesz przeczytać naszego Ojca. Aura zostanie całkowicie oczyszczona z brudu zdołałeś się zepsuć, możesz natychmiast poprawić sytuację. Zapal świecę, stań przed lustrem i spójrz w oczy. W tym samym czasie musisz powiedzieć następujące trzy słowa:Połóż świecę w lustrze lub na parapecie, pozwól mu całkowicie się spalić. Pamiętaj, że lepiej nie chwalić się swoimi sukcesami i nie radować się wielce, spełniając swoje pragnienia. Czasami jest to przycisk startowy do obracania wydarzeń w przeciwnym solne przeciwko złemu oku Jeśli czujesz się źle, załamanie lub ból głowy nieznanego pochodzenia, musisz szybko poprawić sytuację za pomocą soli i wody. Sól jest doskonałym absorbentem - pochłania wszelkie zabrudzenia, w tym energię. Wystarczy najpierw dać jej zadanie usunięcia paczkę soli do wanny (możesz i tylko 9 garści) i zbierz ciepłą wodę. Pozostań w wannie przez 10 minut, a następnie spłucz pod prysznicem. Nie da się zostać dłużej w roztworze soli, ponieważ zaczyna czerpać pozytywną energię. W ciągu 10 minut sól weźmie wszystko negatywne, a ty zostawisz kąpiel jako odwiedzasz łaźnię parową 2 razy w miesiącu, żadne złe oko nie jest dawnych czasach złe oko zostało wygnane z brzozową miotłą. Jeśli masz okazję odwiedzić rosyjską łaźnię parową, możesz łatwo pozbyć się wszelkiej ciemnej energii. Najważniejsze, po wejściu do łaźni parowej spłukać zimną wodą. Ile razy udajesz się do łaźni parowej i na jak długo? Wystarczy usiąść tam przez 3 minuty i powinieneś wejść do łaźni parowej 3 razy. Czy muszę się w tym modlić? Nie, nie jest energii Ta metoda jest odpowiednia dla tych, którzy znają strukturę energetyczną osoby. Jeśli czujesz, że coś jest nie tak, zacznij wirować swoją aurą w spirali. Podczas obracania biopole są oczyszczane z czarnej energii i odnawiane. Jak obracać biopole? Musisz zacząć od zatrzymania i zakończyć bandażować swoje ciało energią. Pierwsza warstwa energii spada blisko ciała, druga - trochę na odległość, trzecia - jeszcze dalej, i tak dalej. W zależności od decyzji możesz zastosować 20 lub 30 że świat wokół ciebie odzwierciedla twoje własne myśli i intencje. Im więcej promieniujesz pozytywną energią, tym więcej dobrego wrócisz. Nie poddawaj się prowokacjom złośliwości i zawiści - chroń swój umysł i duszę przed niszczycielską czarną cygańskiego złego oka Wielu ludzi słusznie boi się Cyganów, ponieważ mają podbite oko. Cygańskie złe oko jest uważane za najpotężniejsze i trudne do usunięcia. Dlatego lepiej nie zaczynać rozmowy z przedstawicielami tego plemienia i nie patrzeć w ich oczy. Idź swoją drogą, jakby Cygan nie przylgnął do nadal rozmawiałeś z Cyganem, a nawet odmówiłeś jej prośby o fortunę, musisz podjąć pilne kroki. Osoba może odczuwać nagłe osłabienie, ból głowy, a nawet ból serca. Dlatego, kiedy wracasz do domu, wlej wodę do kielicha i przeczytaj specjalny dział:Trzykrotnie powiedziawszy spisek, pij wodę i posyp pokój. Fabuła musi być przeczytana, przynosząc szklankę wody blisko ust, aby oddech dotykał powierzchni wody. Nie można odczytać słów fabuły tylko w przestrzeni, muszą one, jak gdyby, zanurzyć się w jesteś wierzący, przeczytaj modlitwę do Maryi Dziewicy i poproś o jej ochronę. Możesz po prostu czytać naszego Ojca 9 razy, umieszczając znaki krzyża na końcu każdego przeczytać inną działkę, dłuższą. Jak nie paść ofiarą złego oka Nie wszyscy wiedzą, że istnieje inteligencja emocjonalna. Co więcej, nie każdy rozwija to w sobie. Nasze emocje mogą zmienić otaczający nas świat, jeśli uwolnimy ich. Dotyczy to szczególnie silnych energetycznie ludzi, których przesłanie mentalne może doprowadzić do wielkiego zniszczenia. Dlatego staraj się nie denerwować tych, którzy cię otaczają, swoimi oświadczeniami, aby nie otrzymać w zamian błyskawicy energetycznej ze złym chronić się przed zazdrością i złym okiem? Pamiętaj, że najbardziej niechronionym miejscem jest tył. Więc nie odwracaj się plecami do osoby o złych zamiarach. Złe słowa wypowiadane z tyłu mogą poważnie uszkodzić twoją się nie mówić o ludziach za ich plecami, nie mów niepochlebnie na czyimś adresie. Jeśli gniewna osoba zostanie poinformowana o twoich słowach, z pewnością otrzymasz od niego uderzenie odwetowe w postaci potężnego złego oka. W naszych czasach plotkowanie o ludziach jest niedopuszczalnym luksusem. Mogą iść do czarownicy, rozkazać ci obrażenia. Wierz mi, wielu to wierzący mają potężne środki ochrony przed złym okiem - przebaczenie wrogom. Po prostu nie doceniamy tego potężnego środka. Kiedy wybaczasz swoim nieszczęśliwym, twoja ochrona dochodzi do praw na poziomie duchowym. Błogosławieństwa wrogów powrócą do ciebie, a ich własne myśli i życzenia zła powrócą do nich. Został przetestowany przez wieki. Wystarczy wybaczyć z całego serca!Nerwowa i łatwo pobudliwa osoba jest bardzo słuchać mądrości wschodniej i podążać za przykładem mędrców. Na wschodzie uważa się, że praktyki medytacyjne są potężnym środkiem obrony przed złem. Podczas medytacji umysł i emocje są całkowicie w spoczynku, a to wzmacnia ludzkie biopole. Im częściej jesteś w spokoju umysłu i spokoju, tym silniejszy staje się twoją bio powłoką. Silna powłoka bio jest bardzo trudna do przełamania przez negatywne wibracje. Wyciągnij więc własne wreszcie porozmawiajmy o szpilce. Wszyscy słyszeli, że ten mały obiekt jest potężną piorunochronem o ujemnej energii. Został przetestowany przez wieki. Tylko odzież musi być prawidłowo przymocowana do ubrania: tak, aby końcówka była skierowana w dół. Na czubku szpilki i wysuszy negatyw, wysłany w twoim kierunku. Sprawdzaj pinezkę od czasu do czasu - czy to rozpiąłeś? Jeśli zgubiłeś szpilkę z ubrania, oznacza to, że odebrał potężny komunikat energetyczny. Zastąp go innym. Obejrzyj film: #piecsposobowna odbicie złego życzenia do nadawcy (Lipiec 2022). Share Pin Tweet Send Share Send Send . 579 116 471 762 448 371 709 526

jak odbić złe życzenia