Youtube. Zuza Ledworowska (jestemzuza.pl, mygecko.pl) Kierunki. Jak spełniłam marzenie i zamieszkałam na rajskiej wyspie w Kambodży. Ty też możesz! Odwiedziliśmy sporo wysp i kiełkowało w nas marzenie, by pewnego dnia na jednej z nich zamieszkać. I tak bujaliśmy w obłokach, prowadząc emocjonujące rozmowy o życiu w raju, gdy Życie na Marsie może być fajne. Kto nie chciałby zostać następnym Krzysztofem Kolumbem? Możesz być współczesnym odkrywcą, mieć dla całego kraju dzień wolny w październiku na twoją cześć, a później możesz rozdawać małe koce ospy w celu zdobycia ziemi. Mars Jeden, holenderska organizacja non-profit, planuje latać na Czerwoną Planetę czteroosobowym zespołem astronautów już w kwietniu 2023 roku. Mają nadzieję założyć ludzką osadę a organizacja już rozpoczęła proces wyboru astronautów. Nigdy nie uważałem podróży w jedną stronę za szczególnie atrakcyjne. Oto lista powodów, dla których życie na Mar może być najgorsze. 1. Pożegnaj się z McFlurrysem. Nie będziesz już mieć dostępu do najlepszego deseru na Ziemi. Wyobraź sobie, że nie masz miękkich lodów z domieszką Oreos lub M&Ms. Zostaniesz zredukowany do jedzenia dziwnych odwodnionych lodów, które tylko astronauci a dzieci jedzą w muzealnych sklepach z pamiątkami. Nie wiem, czy mogę dać ci lepszy powód, aby tu zostać, ale będę kontynuował. 2. Brak szczeniąt. Któregoś dnia chciałem ukraść wszystkie szczenięta na świecie i zachowam je dla siebie. Nie możesz ukraść wszystkich szczeniąt i zatrzymać je dla siebie na Marsie. (Technicznie też nie możesz tego zrobić na Ziemi, ale przynajmniej wiem, że może to być trochę możliwe) 3. Twój iPhone będzie tam bezużyteczny. Nie będziesz mógł wysyłać SMS-ów, iMessage, Facebooka, Twittera, Tumblra, Instagrama ani Vine żadnych swoich myśli. Twój telefon jest całkowicie bezużyteczny! Jeśli mnie pytasz, świat, w którym nie mogę dzielić się wszystkim, co przychodzi mi do głowy, nie jest miejscem, w którym chcę być. Potrzebuję natychmiastowej gratyfikacji retweetów i ulubionych, aby czuć się dobrze ze sobą. 4. Jeśli Rowling kiedykolwiek napisała kolejną książkę w kanonie Harry'ego Pottera, przegapisz ją. Nie przychodzi mi do głowy bardziej przygnębiająca wiadomość. Wyobraź sobie, że budzisz się w swoim malutkim domku na Marsie i wkładasz skafander tlenowy tylko po to, by twój współlokator ujawnił ci, że Hogwart: Historia jest wreszcie publikowany w mugolski świat. 5. Na Marsie nie możemy oddychać. Czuję, że nie powinienem nawet tego wyjaśniać, ale w zasadzie nie możemy oddychać na Marsie bez butli z tlenem i tak dalej, a to mnie przeraża. 6. Możesz utknąć z ludźmi, których nienawidzisz. Nie ma nic gorszego niż przebywanie wśród ludzi, których nie lubisz. Zawsze polecam bycie w grupie przyjaciół, którzy wzajemnie się kochają i wspierają. Co jeśli utkniesz na promie z Chrisem Brownem? Nie mówię, że to się stanie, ale co jeśli… 7. Każdy pamiętnik, który prowadzisz na Marsie, prawdopodobnie zostanie opublikowany. Oczywiście każdy z twoich marsjańskich dzienników zostanie opublikowany w chwili, gdy umrzesz, a twoje życie zostanie zamienione w film Lifetime z prawdopodobnie Robem Lowe lub Haydenem Panettiere w roli głównej. Jesteś światowej sławy odkrywcą, więc to ma sens, żeby Hollywood próbowało zarabiać na twojej historii, ale publikować twoje najskrytsze myśli? A co z tymi wszystkimi czasami, kiedy nabazgrałaś „Pani. Leo DiCaprio” i „Tak bardzo chcę McFlurry” w twoim Dziennik? Cała Ziemia będzie wiedziała! 8. Mars jest zimny. Podczas typowej marsjańskiej zimy temperatury w nocy mogą spaść nawet do -191°F. To dla mnie za zimno. Nie, dziękuję 9. Mars jest zakurzony. Czytałem, że na Marsie występują największe burze piaskowe w Układzie Słonecznym, które mogą trwać miesiącami i objąć całą planetę. Pamiętasz, jak w latach 30. XX wieku misa pyłowa powodowała poważne szkody ekologiczne i rolnicze? Ludzie zostali zmuszeni do opuszczenia swoich gospodarstw! Możesz zostać zmuszony do opuszczenia swojego domu na Marsie, a przeprowadzka jest jedną z największych przyczyn stresu. Nie chcesz się stresować na Marsie, prawda? 10. Będziesz musiał wymyślić inspirującą rzecz do powiedzenia, gdy po raz pierwszy postawisz stopę na Marsie. Wyobraź sobie, że jest rok 2023 i cała Ziemia dostraja się do telewizorów 3D, aby zobaczyć, jak stawiasz stopę na Czerwonej Planecie. Zwiększają głośność, ich palce spoczywają na telefonach, aby mogli na żywo tweetować wydarzenie. Świat cichnie, gdy twoja stopa uderza w planetę, a oni czekają, aż usłyszysz słowa, które natychmiast zostaną dodane do podręczników. ALE CO MÓWIĆ?! Nic nigdy nie będzie wystarczająco dobre. Neil Armstrong powiedział: „To jeden mały krok dla człowieka, jeden wielki skok dla ludzkości”, co nie ma nawet większego sensu, chyba że zmienimy go na „jeden mały krok dla człowieka”. Po prostu się poddaj. Presja znalezienia idealnych słów jest zbyt trudna. Czy chciałbyś mieszkać na Marsie? Powiedz mi w komentarzach poniżej! Polecany obraz przez Magazyn migawki. Zakładając, że znajdziemy się na Marsie w środku dnia, temperatura nie jest zatem naszym głównym zmartwieniem - zanim zabije nas hipotermia, minie co najmniej kilkadziesiąt minut. Niestety, powinniśmy się martwić innym wskaźnikiem – ciśnieniem atmosferycznym, które waha się w zakresie 690 – 780 Pa (dane zarejestrowane w Jedyną szansą przetrwania Ziemian jest ekspansja. Ziemianie jako gatunek międzyplanetarny? Brzmi nieźle, jednak aby to nastąpiło, musimy uczynić którąś z pobliskich planet zdatną do zamieszkania. Jak to zrobić? Niektóre pomysły wydają się piasku na plażyKosmos uczy pokory. Gdy uświadomimy sobie, jak — statystycznie – mało istotną jego częścią jesteśmy, to porównanie Ziemi do ziarna piasku w oceanie i tak nie odda tego, czym jest Wszechświat. Tym bardziej, że według szacunkowych obliczeń tylko jego widzialna część liczy sobie około 25 miliardów grup, z których każda zawiera dziesiątki miliardów galaktyk jak nasza Droga Mleczna, tworzonych przecież przez setki miliardów gwiazd, spośród których jedną jest nasze te łatwo napisać, trudniej ogarnąć myślą i wizualizować sobie ich skalę, ale nie ulega wątpliwości, że w skali Kosmosu cała nasza aktywność w eksplorowaniu okolic macierzystej planety jest niemal zupełnie zdjęć: © PixabayW takim kontekście trochę nierealnie mogą brzmieć plany różnych wizjonerów, mówiących o kolonizacji czy zdobywaniu nowych planet. Nawet, gdy już będziemy wiedzieli, jak tam dolecieć, problemem pozostają warunki, panujące na ich planeta ludziDo życia na Ziemi ewoluowaliśmy przez miliardy lat – nasze organizmy są przystosowane do ziemskiej grawitacji, cyklu dobowego czy atmosfery. Warto również pamiętać o szeregu bardzo istotnych czynników, których na co dzień nie widzimy, a bez których powstanie i rozwój życia wydają się mało prawdopodobne – jak obecność magnetosfery i pasów van Allena, chroniących nas przed szkodliwym oddziaływaniem wiatru tego powodu przed ostateczną decyzją o założeniu ziemskiej kolonii na którejś ze znanych nam planet warto zadać sobie pytanie: jak tam żyć? Można schować się w hermetycznych bazach, ale to tylko półśrodek. Dużo ciekawszy wydaje się wariant, przedstawiony choćby w "Avatarze", gdzie udało się znaleźć planetę, odpowiadającą z grubsza – poza składem atmosfery i wrednymi tubylcami – ludzkim zdjęć: © Wikimedia CommonsWizualizacja ziemskiej magnetosfery, chroniącej Ziemię przed wiatrem słonecznymProblem w tym, że w bezpośredniej bliskości Ziemi niczego takiego nie widać. Sąsiadujemy za to z Wenus z atmosferą z dwutlenku węgla i kwasu jest otulona niezwykle grubą atmosferą złożoną głównie z dwutlenku węgla i azotu. Zawarty w atmosferze dwutlenek siarki tworzy w połączeniu z parą wodną kwas siarkowy, który utrzymuje się w wyższych warstwach atmosfery, a czasami zapewne spada na powierzchnię. Przy powierzchni ciśnienie atmosferyczne dochodzi do 70 atmosfer ziemskich. Na skutek galopującego efektu cieplarnianego temperatura na powierzchni Wenus dochodzi do 482 stopni Celsjusza, czyli przekracza temperaturę topnienia ołowiu. (…) Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze aktywność wulkaniczna. Tak więc Wenus, pomimo iż swojego czasu zyskała sobie przydomek siostry-bliźniaczki Ziemi, przypomina bardziej Dantejskie piekło, niż naszą rodzimą planetę. Nie sądzę, by ktokolwiek miał ochotę tam lecieć, a już tym bardziej tam się dla kolonizacji powierzchni Wenus może być zasiedlenie jej orbity. Panowałyby tam warunki zbliżone do tych, które znamy z orbity naszej macierzystej planety, jednak przy obecnym rozwoju technologii to pomysł, którego realizacja nieprędko będzie możliwa. Jeśli Wenus zdecydowanie się nie nadaje, pozostaje drugi sąsiad, Mars z powierzchnią przypominającą ulubione widoki wielbicieli zdjęć: © wizja powierzchni WenusElon Musk: zbombardujmy Marsa!Być może w przyszłości to właśnie skojarzenie stanie się trafne, jak nigdy wcześniej. Wszystko za sprawą pomysłu na terraformowanie Marsa, czyli zmienienie go w taki sposób, by stał się bardziej przyjaznym do zamieszkania – co warto podkreślić – nie jest nowy, ale o ile wcześniej znała go garstka specjalistów i pasjonatów, to stało się o nim głośno za sprawą Elona Muska. Miliarder i wizjoner w czasie jednego z programów telewizyjnych zaproponował, by zbombardować Marsa głowicami taki pomysł od kogoś innego wielu z nas wysłałoby delikwenta na badania psychiatryczne. Problem w tym, że Elon Musk już nie raz udowodnił, ze warto wychodzić myślami poza ramy, wyznaczone przez naszą aktualną wiedzę i przekonanie, co jest możliwe do zdjęć: © GAIABez terraformowania warunki życia na Marsie będą znacząco odbiegały od ziemskichZarażamy życiemWarto przy tym przypomnieć, że Elon Musk to nie tylko samochody Tesla, domowe akumulatory Powerwall, najefektywniejsze panele słoneczne na świecie czy szybki system transportowy Hyperloop. Do tej listy należy dopisać również SpaceX – pierwszą, prywatną firmę kosmiczną, która nie tylko osiągnęła ziemską orbitę, ale od kilku lat realizuje także misje zaopatrzeniowe dla Międzynarodowej Stacji z dalekosiężnych planów Elona Muska jest założenie marsjańskiej kolonii, w której miałoby mieszkać 80 tys. osób. To imponujący tłum, ale – w skali planety – jedynie garstka. Bez problemu możemy sobie wyobrazić, że te tysiące ludzi zamieszkałoby w specjalnych habitatach – odpowiednikach terrariów dla zwierząt, gdzie w kontrolowanych, odizolowanych od reszty planety warunkach mogłoby kwitnąć życie w wersji, jaką znamy z zdjęć: © NASAWizualizacja wnętrza marsjańskiej koloniiDrugi wariant wydaje się znacznie ciekawszy: zamiast zamykać kolonistów w odizolowanych bazach, można przecież sprawić, by Mars przestał być niegościnnym miejscem. Jeden z najpopularniejszych pomysłów na terraformowanie zakłada konieczność "zarażenia" Czerwonej Planety ziemskim i głowice termojądroweMiałoby to polegać na celowym przesłaniu na Marsa najprostszych organizmów. Odporne na niekorzystne warunki jednokomórkowce miałyby przez dziesiątki tysięcy lat wytwarzać atmosferę, do której należałoby wprowadzić gazy cieplarniane tak, aby podgrzany Mars uwolnił zasoby zamrożonej wody, umożliwiając rozwój na powierzchni bardziej złożonych form całkiem nieźle, z wyjątkiem czasu realizacji. Dlatego Elon Musk zaproponował drogę na skróty: zbombardowanie biegunów Czerwonej Planety głowicami termojądrowymi. Ich zadaniem byłoby lokalne podgrzanie planety i uwolnienie wody z marsjańskich lodowców, która – w stanie ciekłym – otworzyłaby przed eksploatacją Marsa nowe z filmu "Marsjanin"Sam pomysł został niedawno doprecyzowany – eksplozje miałyby następować w krótkich odstępach nie na powierzchni planety, ale na znacznej wysokości. Celem tego zabiegu jest dostarczenie na Marsa dodatkowego ciepła i jednoczesne uniknięcie w tym pomyśle planów na przyszłość, a ile oderwanej od realiów teorii? Warto pamiętać, że pomysł w żaden sposób nie rozwiązuje problemu braku magnetosfery, która na Ziemi chroni nas przed wiatrem słonecznym. Z drugiej strony, choć na razie trudno sobie wyobrazić, by Ziemianie byli w stanie detonować na Marsie co kilkadziesiąt sekund ładunki jądrowe, to dzień, gdy będzie to możliwe wydaje się znacznie mniej odległy, niż dziesiątki tysięcy lat pracy mikroskopijnych wizjonerów!Czy mamy tyle czasu? Stephen Hawking przez ostatnie lata życia często nawoływał do kolonizacji Kosmosu. Wychodził z założenia, że możliwość opuszczenia macierzystej planety to jedyna szansa na przetrwanie naszego zdjęć: © NASAMgławica CarinaDo tych ostrzeżeń dołączał kolejne, tym razem dotyczące potencjalnego podboju Ziemi przez obcą cywilizację, która – jego zdaniem – gdy już pojawi się na Ziemi, to najprawdopodobniej z zamiarem opanowania planety. Gdy zestawimy te przemyślenia z naszą codziennością, wszystko to brzmi jak oderwane od rzeczywistości rozważania teoretyka, który nie ma innych problemów. Nie zgadzam się jednak z taką chodzi tu przecież o histeryzowanie, że jutro w Ziemię uderzy wielka asteroida, doświadczymy buntu maszyn i sztucznej inteligencji (przed tym Hawking też przestrzegał), albo na progu naszego domu pojawi się szarak z wielkim blasterem. Sednem jest raczej zainteresowanie nas perspektywą, sięgającą dalej niż ta, nad którą się zazwyczaj zastanawiamy. Nie tym, co będzie na obiad, kto wygra wybory i czy pojawi się nowa PlayStation, ale sprawami fundamentalnymi – przyszłością i przetrwaniem naszego tak ważni są wizjonerzy tacy, jak Musk czy Hawking. Bywa, że aby dostrzec coś ważnego, trzeba się cofnąć i spojrzeć z dalszej perspektywy. Wcale nie oznacza to, że musimy przyjmować bezkrytycznie ich opinie. Ale zastanowić się, czy czasem nie mają racji? Z pewnością warto.
Jego zadaniem było odtworzenie warunków ziemskich w zamkniętej przestrzeni. Ciężko w kilku słowach opisać, co wówczas poszło nie tak, łatwiej jednym słowem - wszystko. O nieudanym eksperymencie pisaliśmy w ubiegłym roku (warto przeczytać cały raport o najdziwniejszych eksperymentach świata).
Naukowcy z NASA opracowali projekt marsjańskich domków dla pierwszych astronautów, którzy postawią stopę na Czerwonej Planecie. Zaproponowali nietypowe rozwiązanie – nadmuchiwane domki z lodową kopułą. Lokum ma zapewniać ochronę przed ekstremalnymi temperaturami i promieniowaniem wysokoenergetycznym. Myśląc o lodowy domku widzimy oczami wyobraźni igloo. Nie jest to jednak do końca to, o co chodzi projektantom marsjańskiego mieszkania. Będzie to nadmuchiwane, tubalne urządzenie, które po napompowaniu pokryje się grubą warstwą ochronnego lodu. Projekt Mars Ice Home ma kilka zalet, które sprawiają, że jest to atrakcyjna koncepcja. Jest lekki i może być transportowany oraz wzniesiony za pomocą prostych robotówi, napełniając się wodą przed przybyciem załogi. Projekt wykorzystuje substancje znajdujące się na Marsie, a ponieważ woda w lodowym domku mogłyby zostać zamieniona na paliwo rakietowe dla pojazdu odlatującego z Marsa, sama konstrukcja może służyć również jako zbiornik paliwa. Głównym celem koncepcji Ice Home jest ochrona astronautów przed promieniowaniem wysokoenergetycznym, takim jak promieniowanie kosmiczne, które może przeniknąć przez marsjańską atmosferę. Promienie te mogą prowadzić do uszkodzenia komórek, podnosząc ryzyko problemów zdrowotnych – raka oraz ostrej choroby popromiennej. Ponieważ lód jest bogaty w wodór, działa jak tarcza przed promieniami, co czyni go doskonałą pokrywą chroniącą astronautów. “Materiały tworzące lodowy dom będą musiały wytrzymać wiele lat użytkowania w trudnym marsjańskim środowisku, wystawione m. in. na promieniowanie ultrafioletowe, promieniowanie naładowanych cząstek, atomowego tlenu, nadchloranów, a także burz piaskowych” wyjaśnia badaczka Sheila Ann Thibeault, z Centrum Badawczego Langley. Poza walorami izolacyjnymi, Ice Home byłby również super lżejszy w porównaniu do innych pomysłów, które zakładają budowę domków jeszcze na Ziemi przed wystrzeleniem ich na Marsa. Jednym z najlepszych sposobów na przetrwanie ludzi na Marsie jest zakopanie się pod ziemią, która oferuje najlepszą ochronę ze wszystkich możliwych materiałów na powierzchni. Do czasu wykopania podziemnych schronów, konieczne będzie korzystanie z tymczasowych budynków – dmuchany namiot z lodową pokrywą mógłby idealnie spełniać tę rolę. Aby wykopać należyte podziemne przestrzenie, trzeba by jednak przetransportować na planetę urządzenia wiertnicze – ta koncepcja jest niezwykle skomplikowana logistycznie i niezwykle droga. Domki mogłyby pokryć się lodem na Marsie w zaledwie 400 dni, oczekując na przybycie astronautów. Mimo iż projekt jest na razie w fazie koncepcyjnej wygląda niezwykle obiecująco, oferując rozwiązanie dla wielu problemów przyszłych kolonizatorów. Źródło: NASA Oznacza, to, iż użycie bardziej złożonej konstrukcji do wytwarzania tlenu może przynieść wymierne i niezmiernie zadowalające rezultaty. [9] Gdy będziemy w stanie zapewnić misji załogowej na Marsa bezpieczne schronienie, żywność i tlen, to pozostają nam jeszcze dwie, nie mniej istotne kwestie. Pierwszą z nich jest łączność. Członkowie Ekipy Friza nie mieszkają już razem, a osobno. Czy to zwiastuje zbliżający się koniec grupy youtuberów? Sprawdźmy, co na ten temat sądzą internauci oraz inni twórcy. Ekipa Friza – najpopularniejsi polscy youtuberzy W 2018 roku Karol "Friz" Wiśniewski wpadł na pomysł, którego wcześniej nie było na polskim YouTube. Z jego inicjatywy powstała grupa internetowych twórców – Ekipa. Kilku youtuberów wprowadziło się do podkrakowskiej willi i zaczęło tworzyć wspólne filmy. Zgrana paczka przyjaciół zaczęła w ekspresowym tempie zdobywać fanów. Do dziś materiały nagrywane przez Ekipę oglądają setki tysięcy osób. Niestety, wszystko, co dobre, musi mieć swój koniec. W ostatnim czasie coraz częściej pojawiają się głosy, że Ekipa Friza powoli dobiega końca. Youtuberzy nie mieszkają już pod jednym dachem Friz w ostatnich wywiadach nie ukrywa, że grupa influencerów ma już szczyt popularności za sobą. Warto wspomnieć, że zeszły rok był przełomowy dla Ekipy. Światło dzienne ujrzały nie tylko popularne lody i napoje, ale też płyta "Sezon 3" oraz własny rollercoaster w EnergyLandii. Po prawie czterech latach wspólnej aktywności nadszedł jednak czas na to, aby każdy poszedł w swoją stronę. Youtuberzy podjęli decyzję, aby zakończyć projekt "Dom Ekipy" i zamieszkać osobno. Niedawno Friz i Wersow kupili własną willę, a pozostali członkowie grupy przeprowadzili się do innych nieruchomości. Ekipa Friza dobiega końca? W sieci rozgorzała dyskusja na temat końca Ekipy Friza. Czy rzeczywiście internetowi twórcy nie będą już tworzyć wspólnych materiałów? Tematem zajął się youtuber ZeboPL, który przeanalizował ostatnie poczynania członków Ekipy. Okazuje się, że na niedawnej parapetówce u Friza i Wersow była jedna część grupy, zaś na takiej samej imprezie u Murcix – druga. Twórca wskazał, że może być kilka przyczyn tego "nieformalnego podziału". Wśród nich pojawia się zmęczenie po kilku latach wspólnego mieszkania oraz ewentualne spięcia. Może serio są zmęczeni sobą lub serio się nie lubią. Nie wiadomo, co tam się prywatnie robi, ale jest to przykre z perspektywy widza, jak to wygląda. Wiadomo, oni wiedzą najlepiej, co tam się dzieje. My możemy się tylko domyślać – mówi ZeboPL. Czy Ekipa Friza rzeczywiście dobiega końca? Choć twórcy nie mieszkają już razem, to niewykluczone jest, że dalej będą powstawać materiały z całą grupą. Niemniej, każdy z członków Ekipy będzie teraz najprawdopodobniej rozwijać karierę na własny rachunek. Dlatego dopiero za jakiś czas przekonamy się, czy decyzja o zakończeniu projektu "Dom Ekipy" była słuszna. A Wy co o tym myślicie? Weronika Sowa nie przestaje zachwycać. Ostatnio 25-latka zamieściła na swoim Instagramie obłędne kadry z podróży do USA. Influencerka zdecydowanie nie należy do osób, które wstydzą się...
Nie warto mieszkać na Marsie,Nie warto mieszkać na Wenus.Na Ziemi jest życie ciekawsze,Powtarzam to każdemu.Ref.Bo Ziemia to wyspa , to wyspa zielona,Wśród innych dalekich planet.To dom jest dla ludzi, dla ludzi i zwierząt,Więc musi być bardzo zadbany.Chcę poznać życie delfinówI wiedzieć co piszczy w trawie.Zachwycać się lotem motylaI z kotem móc się bawić.Ref.Bo Ziemia to
. 95 285 128 781 741 8 173 423

nie warto mieszkać na marsie