WYCIĄG Z OPERATU SZACUNKOWEGO 1.1. OPIS NIERUCHOMOŚCI 1.1.1. Położenie: Nowy Tomyśl, os. Północ 9 m. 32, gmina Nowy Tomyśl, powiat nowotomyski. 1.1.2. Rodzaj nieruchomości Nieruchomość lokalowa stanowiąca lokal mieszkalny nr 32 położony w budynku nr 9 w miejscowości Nowy Tomyśl w gminie Nowy Tomyśl w powiecie nowotomyskim.
Nie ma co ukrywać, że licytacja nieruchomości przez komornika najczęściej jest dla dłużnika prawdziwą tragedią – a już szczególnie wtedy, kiedy kwota uzyskana w drodze takiej licytacji nie wystarcza na pokrycie zobowiązań (co zdarza się nierzadko). Często bywa też tak, że problemy finansowe dłużnika są tylko chwilowe i za jakiś czas byłby on w stanie uregulować swoje zobowiązania, ale cóż zrobić, jeśli wierzyciele nie chcą czekać (nie mają zresztą takiego obowiązku)… W takiej sytuacji można skorzystać z kilku „furtek”, jakie zapewnia nie do końca dopracowany system egzekucji w Polsce. Zanim jednak przejdę do meritum, warto opisać pewne zagadnienia, a mianowicie… Najbardziej lamerskie sposoby „obrony” przed komornikiem Dla osób niezaznajomionych ze slangiem IT – lamer to ktoś, komu się wydaje, że jest mądry i sprytny, a w rzeczywistości aż bije od niego niekompetencją. Pod tę kategorię podpadają też tzw. Janusze prawa, interpretujący przepisy na przysłowiowy chłopski rozum i opierający się na niesprawdzonych anegdotach typu „bo kuzyn mojego kumpla z pracy też miał kiedyś komornika i zrobił tak, że…”. Można powiedzieć, że takie osoby stosują najczęściej dwa popularne „patenty”, a mianowicie fikcyjną sprzedaż lub darowiznę. Oczywiście dłużnicy liczą tutaj na to, że wierzyciel po zobaczeniu w księdze wieczystej innego nazwiska, niż oczekiwał, zrezygnuje z odzyskania długu na drodze licytacji. Co ciekawe, w przypadku totalnego nieogarnięcia wierzyciela, taki zabieg się niekiedy udaje, ale zdecydowanie częściej pojawiają się problemy, ponieważ wspomniani Janusze nie wiedzą o dwóch rzeczach (albo ignorują je licząc na to, że „jakoś to będzie”): – Sprzedaż lub darowizna będą skutecznym środkiem ochrony tylko wtedy, kiedy nastąpiły przed powstaniem zobowiązania, tzn. na przykład przed podpisaniem umowy pożyczki. Wszelkie przeniesienia własności nieruchomości w sytuacji, gdy istnieje już prawomocny wyrok sądowy, może skutkować pociągnięciem dłużnika i nabywcy do odpowiedzialności cywilnej, a nawet i karnej związanej z prowadzeniem działań zmierzających do pokrzywdzenia wierzyciela. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, w których dłużnik tuż przed zajęciem nieruchomości przez komornika przepisuje ją na kogoś z rodziny i dalej w niej mieszka – już z daleka śmierdzi to tzw. ustawką i raczej nie ma co liczyć na to, że sąd okaże tutaj pobłażliwość. – Sprzedaż nieruchomości komuś, kto nie posiada możliwych do udokumentowania dochodów w odpowiedniej wysokości, grozi poważnymi sankcjami. Tutaj w zasadzie nie ma aż takiego znaczenia, czy taka fikcyjna transakcja nastąpiła przed powstaniem zobowiązania, czy też już po – jeśli do akcji wkroczy Urząd Skarbowy (np. powiadomiony przez wierzyciela) i uzna, że nabywcy zgodnie nie stać na zakup, to, delikatnie mówiąc, wszyscy mają przesr…e. Skarbówka może bowiem zastosować sankcyjną stawkę podatku wynoszącą 75%, który to podatek obejmie wszelkie dochody z nieujawnionych źródeł przychodów lub nieznajdujące pokrycia w ujawnionych źródłach. Czyli mówiąc krótko: nie potrafisz udokumentować skąd miałeś kasę na chałupę za 2 miliony, gdyż jesteś od wielu lat bezrobotny, no to płacisz bracie 75% podatku od jej wartości + jeszcze grzywnę, hehe. Raczej kiepski scenariusz… Jak pokazują powyższe przykłady, skuteczne uchylanie się od licytacji nieruchomości wymaga jednak pewnej znajomości przepisów prawa, gdyż stosowanie prymitywnych metod częściej przynosi dłużnikowi kłopoty, niż rzeczywiste rozwiązanie problemu lub chociażby oddalenie terminu oddania głowy pod komorniczy topór. Na szczęście (dla dłużników) istnieją jednak inne, sprawdzone w boju „patenty”. Popularne sposoby utrudniania licytacji komorniczych w przypadku nieruchomości 1. Reżyserowana wierzytelność zabezpieczona nieruchomością Schemat dość prosty: w księdze wieczystej dodaje się wpis obciążający nieruchomość w związku z wierzytelnością, która tak naprawdę jest kontrolowana przez właściciela tej nieruchomości (np. poprzez spółkę z w której jest tzw. cichym udziałowcem). W przypadku sprzedaży takiego budynku w drodze licytacji, pozyskane środki zaspokajają najpierw zobowiązania wynikające z hipoteki, a dopiero w dalszej kolejności wierzycieli, którzy prowadzili egzekucję (oczywiście mam na myśli sytuację, w której wierzyciel „nie siadł” na hipotece). Dodam jeszcze, że taki wyreżyserowany dług ma zwykle wartość wyższą od wartości nieruchomości, dzięki czemu większa część pieniędzy uzyskanych ze sprzedaży i tak wróci do dłużnika. A w jaki sposób ma to utrudnić licytację komorniczą? A np. w taki, że zorientowany w meandrach prawa wierzyciel (lub jego prawnik) po zobaczeniu takiego wpisu hipotecznego będzie wiedział, że nie ma sensu inwestować czasu i energii w ten kierunek działania. 2. Ustanowienie umowy tzw. dożywocia W praktyce robi się to tak, że pierwotny właściciel Marian (imię przykładowe) jeszcze przed zaciągnięciem zobowiązań przenosi własność nieruchomości na jakąś osobę (fizyczną lub prawną), w zamian za prawo do przebywania na jej terenie (np. otrzymuje do wyłącznego korzystania jedno z pięter) oraz comiesięczne świadczenie pieniężne, obie te rzeczy zwykle dożywotnio. Oczywiście transakcja taka jest zawarta notarialnie i ujawniona w księdze wieczystej. Co to oznacza dla potencjalnego nabywcy takiego domu czy mieszkania? A np. że gdyby chciał uwolnić nieruchomość od takiego „dożywotnika” Mariana, to musiałby zapłacić mu ekwiwalent utraconych korzyści (którymi są prawo do korzystania z pomieszczeń + świadczenia pieniężne), np. w postaci dożywotniej renty – w praktyce czyni to taką transakcję kupna nieopłacalną i obarczoną wieloma problemami natury prawnej. Oczywiście, wierzyciele Mariana mogą próbować kwestionować taką akcję w oparciu o przepisy prawa cywilnego czy też karnego, lecz w praktyce mają małe szanse na zwycięstwo. No i teraz pora teraz na najlepsze: otóż strategia taka umożliwia w perspektywie powrót nieruchomości w ręce pierwotnego właściciela, czyli Mariana. Może to mieć miejsce np. wtedy, kiedy nasz dłużnik spłaci swe zobowiązania, długi się przedawnią lub też „wypadną” z obiegu np. na skutek ich kontrolowanego odkupu, o którym zresztą już kiedyś pisałem. Tak więc w przypadku zaistnienia okoliczności sprzyjających, Marian może się postarać o sądowe rozwiązanie umowy dożywocia np. w oparciu o fakt, że zobowiązany (czyli fikcyjnie obdarowany) opuścił nieruchomość i nie opiekuje się już „dożywotnikiem” oraz nie płaci mu ustalonych kwot pieniężnych. 3. Wieloletnia dzierżawa Załóżmy, że mamy sytuację, w której właściciel nieruchomości (np. budynku biurowego) podpisał umowy na wieloletni najem części znajdujących się w niej lokali. Teoretycznie nowy nabywca z licytacji komorniczej mógłby tych najemców wyrzucić, ale zgodnie z przepisami prawa musi dać im wypowiedzenie – w przypadku wyreżyserowanego najmu (a o takim tutaj mowa) okres wypowiedzenia wynosi zwykle 1 rok. Niby nie aż tak znów długo, ale skutecznie zniechęca to wielu potencjalnych licytantów (zwłaszcza, jeśli antywindykatorzy spreparują jeszcze inne „wady” budynku), więc pierwsza licytacja może zakończyć się niepowodzeniem, druga też… I co wtedy? Wtedy postępowanie egzekucyjne umarza się, a komornik musi odczekać 6 miesięcy, zanim wyznaczy nowy termin licytacji. Ponieważ ponowne wszczęcie umorzonego postępowania egzekucyjnego to kolejne koszty, to wierzyciele często niezbyt się z tym spieszą. Dłużnik zyskuje więc w takim przypadku cenny czas na „poukładanie” swoich spraw. 4. Wnioski, wnioski, wnioski… Co może zrobić dłużnik w sytuacji, kiedy komornik „położył już łapy” na nieruchomości i żadne fikcyjne transakcje na niewiele się zdarzą…? Można zacząć pisać wnioski! Ogólna zasada jest tutaj taka: skarżyć wszystko i wszystkich, co tylko się da. Składa się więc wnioski o wyłączenie sędziego nadzorującego licytację (sądy często znoszą wtedy terminy licytacji), zaskarża czynności komornika powołując na „rażące pokrzywdzenie dłużnika”, czy też wreszcie zgłasza zastrzeżenia co do operatu szacunkowego (które są często rzeczywiści zaniżone). W każdym razie im więcej dokumentów i ekspertyz przedstawi przy takiej okazji dłużnik, tym lepiej (dla niego), gdyż sąd straci sporo czasu na ich przeanalizowanie, więc egzekucja się odwlecze. Dzięki podobnym działaniom można więc np. uzyskać zielone światło dla wykonania kolejnego operatu oraz możliwość uczestnictwa w działaniach wyceniającego, co daje pole do zaskarżania jego poszczególnych czynności – i tak dalej… W konsekwencji można opóźnić egzekucję takiej nieruchomości o kilka miesięcy czy też nawet lat, a niekiedy także skutecznie zniechęcić wierzyciela do dalszej walki o swoje. 5. Współwłaściciele i lokatorzy Można by tutaj śmiało sparafrazować znane powiedzenie: gdzie współwłaścicieli i lokatorów sześć, tam wierzyciel nie ma co jeść. W praktyce chodzi o sytuację, w której kilka osób jest współwłaścicielami części nieruchomości, a jeszcze inni z kolei ją zamieszkują. Co więc robią przyszli (ważne słowo!) dłużnicy? Darowują lub fikcyjnie sprzedają udziały w nieruchomości zaufanym osobom – rzecz jasna przed powstaniem długu. W późniejszym okresie, kiedy przychodzi do licytacji komorniczej, okazuje się, że dłużnik jest właścicielem np. ¼ dużego domu, a reszta należy do jego rodziców i dzieci. Oczywiście, komornik może przeprowadzić licytację także tej jednej części, ale w praktyce znalezienie nabywcy na taki „kawałek tortu” jest bardzo trudne – zwłaszcza, gdy ogarnięty dłużnik będzie kombinował z wnioskami (punkt powyżej) i odwoływał się np. na zbyt niskie oszacowanie. Jako pokrewny przykład podam transakcję, którą miałem przeprowadzić kilka tygodni temu, ale po przeanalizowaniu uznałem, że nie ma sensu się w to bawić. Chodziło o zakup domu, w którym było czterech współwłaścicieli, z czego tylko jeden zamieszkiwał posesję. Wartość tej nieruchomości szacowana jest na ok. 200 tys. PLN, a za ile chcieli się pozbyć swoich udziałów 3 współwłaściciele…? Za 20 tys. PLN każdy – oprócz tego, który był stałym mieszkańcem. Teoretycznie więc wystarczyło zapłacić 60 tys. PLN trzem współwłaścicielom, po czym zaproponować czwartemu, że zapłaci mu się jakąś kwotę, nawet pełną równowartość jego udziału (czyli ok. 50 tys. PLN). I tak się też stało, ale… nie zgodził się. I to w zasadzie przekreślało sensowność całej transakcji, bo choć teoretycznie można było na niej wyciągnąć 60-70-% zwrotu z inwestycji w kilka miesięcy, to w praktyce mogłoby się okazać, że kapitał został na długo utopiony. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ na podobnej zasadzie działają inwestorzy kupujący na aukcjach komorniczych – jeśli widzą, że temat jest problemowy i prawdopodobnie będzie ciężko o dalszą odsprzedaż, czyli ogólnie istnieje duże ryzyko zablokowania kapitału na dłużej, to po prostu szukają innej okazji. Pieniądz bowiem musi krążyć, aby zarabiać. Oczywiście, istnieje możliwość sądowego zniesienia współwłasności na drodze procesowej, ale jest to długa i kłopotliwa droga. 6. Sprzedaż nieruchomości zagranicznej osobie prawnej Ta metoda jest dość często stosowana przez przedsiębiorców, którzy albo chcą wejść w ryzykowny biznes, albo przeprowadzić tzw. kontrolowane bankructwo i w razie czego zachować choć część majątku. W tym celu chętnie wykorzystywano w szczególności spółki offshore o utajnionej dla polskich instytucji strukturze własności lub też wchodzące w skład tzw. łańcucha optymalizacji podatkowej. Czasem były to także zagraniczne fundacje nieprowadzące żadnej działalności i będące w gruncie rzeczy swoistą przechowalnią majątku dłużnika (lub wielu dłużników). Oczywiście w rzeczywistości to dłużnik kontroluje taką spółkę X będącą papierowym posiadaczem jego nieruchomości. Co istotne, dłużnik zwykle nie jest bezpośrednim właścicielem takiej spółki X, lecz kontroluje inny podmiot, np. spółkę Y, będącą posiadaczem udziałów w spółce X. Takie „rozmycie” własności ma na celu utrudnienie dotarcia do rzeczywistych właścicieli. W ogóle temat „wyprowadzania” majątku poza zasięg działania polskich organów ścigania to bardzo ciekawe zagadnienie, ale to temat na osobny wpis. Jakie korzyści może odnieść dłużnik dzięki odwlekaniu licytacji nieruchomości w czasie Być może co poniektóry Czytelnik zastanawiał się w trakcie lektury, co też przyjdzie dłużnikowi z takiej zabawy w ciuciubabkę, czyli w odwlekanie egzekucji? Już wyjaśniam: wbrew pozorom może zyskać bardzo wiele i wiele może się wydarzyć, o czym poniżej. – Dłużnikowi często opłaca się grać na zwłokę w sytuacji, kiedy prowadzone jest postępowanie upadłościowe dotyczące jego osoby. Co prawda po ogłoszeniu upadłości nieruchomość i tak zostanie sprzedana w celu zaspokojenia roszczeń wierzycieli, ale dłużnik może otrzymać z tej puli środki pozwalające na wynajem lokalu mieszkalnego przez kolejne 24 miesiące. Jest to całkiem duży bonus, którego próżno szukać przy licytacjach komorniczych – a już na pewno nie wtedy, kiedy kwota zadłużenia przewyższa wartość nieruchomości. – Wierzyciel może po prostu umrzeć, a jego spadkobiercy nie będą zainteresowani windykacją należności chociażby z uwagi na brak czasu i nerwów na toczenie „wojny” z dłużnikiem. A z takiej sytuacji jest już prosta droga do przedawnienia długu. – Wierzyciel zniecierpliwiony oczekiwaniem i przewlekłością egzekucji, może zdecydować się sprzedać wierzytelność za ułamek jej wartości (np. za 30%), a dłużnik może ją wtedy przejąć w drodze kontrolowanego odkupu – pisałem o tym patencie tutaj. – Jeśli wierzycielem była np. spółka, to może ona po prostu zbankrutować lub też ulec likwidacji. Oczywiście, w przypadku takiego scenariusza wiele może się zdarzyć – np. syndyk odpuści windykację długu lub też wierzyciele jako osoby fizyczne nie będą już mieli siły i energii na szarpanie się z dłużnikami. – Wierzyciel może utracić ważne dowody w sprawie, jak chociażby umowę potwierdzającą istnienie zobowiązania czy też różnego rodzaju pokwitowania. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego – w końcu dokumenty mogą zginąć, ulec spaleniu podczas pożaru itp. – No i wreszcie wierzyciel, po kolejnej bezskutecznej egzekucji, może dojść do wniosku, że z ekonomicznego punktu widzenia ta cała „zabawa” w windykację przestaje mu się opłacać, no bo komornik swoje bierze (zaliczki, konieczność pokrycia przez wierzyciela niektórych wydatków w przypadku bezskuteczności egzekucji), prawnicy biorą, biegli rzeczoznawcy też biorą, do sądu trzeba dojeżdżać, a pieniędzy od dłużnika jak nie ma, tak nie ma. Zresztą każdy ma jakiś limit wytrzymałości, po przekroczeniu którego po prostu odpuszcza. I tutaj znów mamy prostą drogę do przedawnienia. Kilka słów na zakończenie Przedstawione sposoby odwlekania licytacji nieruchomości nie wyczerpują oczywiście całego spektrum dostępnych środków, proszę nie mieć złudzeń. Nie jest też tak, że wierzyciele są wobec takich sztuczek bezbronni – zawsze mogą bowiem wytoczyć powództwo przeciwko dłużnikowi np. o pozorne obciążanie składników majątku czy też bardziej ogólnie o celowe działanie na szkodę wierzycieli. Jednak w przypadku, kiedy dłużnik działa w sposób profesjonalny, wcale nie jest tak łatwo udowodnić przed sądem jego złą wolę. Poza tym dłużnicy będący w finansowej desperacji, przerażeni wizją utraty majątku, działają często nieracjonalnie i podejmują ryzyko nielegalnych działań narażając się przy tym na odpowiedzialność karną, ale liczą, że mimo wszystko jakoś im się upiecze (a jeśli nawet zostaną skazani, to otrzymają tylko tzw. zawiasy). Prawo też nie jest doskonałe (żadne zaskoczenie) i nie zawsze ułatwia życie wierzycielowi. Co więc ma zrobić ktoś, kto trafił na takiego „trudnego” dłużnika i nie może odzyskać swoich pieniędzy pomimo egzekucji komorniczych? Wyjścia są w zasadzie dwa: albo odpuścić, albo przekazać sprawę w ręce specjalistów od tzw. trudnej windykacji, którzy znają odpowiednie metody perswazji oraz takie sztuczki, po zastosowaniu których dłużnik uzna, że jednak lepiej nie kombinować i spłacić przynajmniej tego wierzyciela, w zamian zyskując bezcenną rzecz: święty spokój. Potrzebujesz pomocy przy rozwiązaniu problemów związanych z przestępczością gospodarczą? Chcesz odzyskać tzw. trudny dług? A może potrzebujesz skutecznej ochrony antywindykacyjnej? Napisz do mnie: kontakt@ Zdjęcie ilustrujące wpis jest poglądowe! Osoby, rzeczy lub sytuacje przedstawione na zdjęciu NIE mają bezpośredniego związku z treścią niniejszego wpisu!
Zamawiający został poinformowany przez autora operatu szacunkowego o odpowiedzialności zawodowej rzeczoznawcy majątkowego i jego obowiązkowym ubezpieczeniu. Polisa ubezpieczeniowa została załączona do operatu szacunkowego (lub odpowiednio przekazana jako załącznik do umowy o wykonanie czynności szacowania); (przy okazji zajrzyj też tu).

Skarga na opis i oszacowanie.. czyli ostatnia linia obrony przed licytacją własności. Posiadając nieruchomość i mając niespłacone zobowiązania, może dojść do sytuacji, że komornik na pokrycie naszych zobowiązań zainteresuje się zlicytowaniem naszej własności dla zaspokojenia potrze wierzyciela. Co wtedy? W momencie kiedy dochodzi do takiej sytuacji nastąpi opis i oszacowanie posiadanego przez nas majątku. Nie znaczy to jednak, że już straciliśmy swoja nieruchomość. Oszacowania nieruchomości dokonuje powołany przez komornika biegły. Celem opisu i oszacowania nieruchomości jest stworzenie podstawy do ustalenia ceny wywołania, a pośrednio ceny sprzedaży nieruchomości. Oszacowanie powinno być rzetelne i odpowiadać rzeczywistej wartości nieruchomości. W przypadku, kiedy opis i oszacowanie nieruchomości nie odpowiada rzeczywistej wartości nieruchomości na dzień licytacji, można żądać sporządzenia dodatkowego opisu i oszacowania przykładowo: w stanie nieruchomości zaszły zmiany związane ze zwiększeniem stopnia zaawansowania prac budowlanych budynku mieszkalnego. Biegły, dokonując czynności oszacowania, podaje osobno wartość nieruchomości, budowli i innych urządzeń, przynależności i pożytków oraz osobno wartość całości, jak również wartość części nieruchomości, została wydzielona celem wystawienia oddzielnie na licytację. Wartości powyższe należy podać tak z uwzględnieniem, jak i bez uwzględnienia praw, które pozostają w mocy bez zaliczenia na cenę nabycia, oraz wartości praw nie określonych sumą pieniężną obciążających nieruchomość, w szczególności świadczeń z tytułu takich praw. Biegły przystępując do sporządzania operatu szacunkowego dokonuje wyboru metody szacowania wartości nieruchomości zgodnie z Rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 21 września 2004 r. w sprawie wyceny nieruchomości i sporządzania operatu szacunkowego. Wycenę poprzedza analiza rynku nieruchomości w zakresie uzyskiwanych cen, stawek czynszów oraz warunków zawarcia transakcji. Zgodnie z powołanym rozporządzeniem do określenia wartości stosuje się podejście porównawcze albo podejście dochodowe. Biegły dokonując wyboru metody szacowania jest zawsze zobowiązany uzasadnić w opinii swój wybór metody. Środkami zaskarżenia opisu i oszacowania są skarga na czynności komornika oraz zażalenie na postanowienie sądu wydane w wyniku rozpoznania skargi. Skargę na czynność komornika wnosi się w terminie 14 dni od daty ukończenia opisu i oszacowania, jeśli obu czynności komornik dokonywał jednocześnie, a uczestnicy byli o nich prawidłowo zawiadomieni. Dla uczestników nieobecnych przy opisie i oszacowaniu, ale prawidłowo zawiadomionych o jego terminie zgodnie z art. 945 § 1 KPC termin do wniesienia skargi na czynności komornika biegnie od chwili podpisania przez komornika protokołu opisu i oszacowania. Jeżeli zaś jakiś znany uczestnik postępowania nie został zawiadomiony o terminie opisu i oszacowania, to na podstawie art. 763 KPC komornik powinien zawiadomić o ukończeniu tej czynności i wówczas termin do wniesienia skargi liczy się od dnia powiadomienia ich o ukończeniu czynności. Obowiązujące od 3 maja 2012 r. przepisy wprowadzają zasadę, że jeżeli opis i oszacowanie nie zostały ukończone w terminie podanym w zawiadomieniu, wówczas komornik o ukończeniu opisu i oszacowania musi indywidualnie zawiadomić znanych mu uczestników. Legitymowaną osobą do wniesienia skargi jest osoba mająca interes prawny w zaskarżaniu czynności. Legitymacji nie mają współwłaściciele nieruchomości w razie skierowania egzekucji do jej ułamkowej części. Po wniesieniu ww skargi należy niezwłocznie podjąć negocjacje z wierzycielem w celu polubownego załatwienia sprawy i dogadaniu się aby spłacać zobowiązanie. Skarga na opis i oszacowanie podlega opłacie w wysokości 100 zł. Masz dodatkowe pytania w temacie: Skarga na opis i oszacowanie? Zostaw komentarz, dzięki czemu uzyskasz pomoc jednego z ekspertów, możesz również nawiązać kontakt z Forumowiczami i wymienić poglądy i opinie tutaj: Forum sądowySkarga na czynności komornika,Skarga na opis i oszacowanieSkarga na opis i oszacowanie.. czyli ostatnia linia obrony przed licytacją własności. Posiadając nieruchomość i mając niespłacone zobowiązania, może dojść do sytuacji, że komornik na pokrycie naszych zobowiązań zainteresuje się zlicytowaniem naszej własności dla zaspokojenia potrze wierzyciela. Co wtedy? W momencie kiedy dochodzi do takiej sytuacji nastąpi opis i oszacowanie posiadanego...Modesto prawo@

Czy wiesz, że … po wypłacie odszkodowanie nie jest już możliwe odwołanie od ustalonej wartości? Ostatnie momenty na podjęcie działań w obronie własnego interesu, to informacja o wartości wyceny i decyzja ustalająca odszkodowanie. Na odwołanie masz tylko 14 dni. W ubiegłym roku przeprowadziłem podział moich gruntów rolnych, w wyniku którego powstały trzy mniejsze działki. Dwie z nich zapisałem w darowiźnie córce, a jedną przeznaczyłem pod własny dom. Gmina przeprowadziła postępowanie, w rezultacie stwierdzono, że wartość tych działek wzrosła i narzucono mi opłatę adiacencką w wynosi 12 tys. zł. Co mogę zrobić, aby znacząco zmniejszyć tę kwotę? Przecież realnie areał mi się zmniejszył, bo darowizna jest nieodpłatna. Czy da się tę opłatę adiacencką podważyć? Opłata adiacencka od wzrostu wartości nieruchomości po podziale Obawiam się, że w opisanej sytuacji, przy tych danych, które posiadam, nie ma możliwości kwestionowania ustalonej opłaty adiacenckiej. Zgodnie z art. 98a ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami, jeżeli w wyniku podziału nieruchomości dokonanego na wniosek właściciela lub użytkownika wieczystego, który wniósł opłaty roczne za cały okres użytkowania tego prawa, wzrośnie jej wartość, wójt, burmistrz albo prezydent miasta może ustalić, w drodze decyzji, opłatę adiacencką z tego tytułu. Wysokość stawki procentowej opłaty adiacenckiej ustala rada gminy, w drodze uchwały, w wysokości nie większej niż 30% różnicy wartości nieruchomości. Wszczęcie postępowania w sprawie ustalenia opłaty adiacenckiej może nastąpić w terminie do 3 lat od dnia, w którym decyzja zatwierdzająca podział nieruchomości stała się ostateczna albo orzeczenie o podziale stało się prawomocne. W Pana przypadku pewne jest, że ustalenie opłaty adiacenckiej nastąpiło w terminie. Suma wartości działek po podziale jako podstawa naliczenia opłaty adiacenckiej Opłata adiacencka dotyczy całości dzielonej nieruchomości. Nie jest ustalana dla jej poszczególnych, wydzielonych części. To zresztą wprost wynika z ustępu 1a art. 98a: „Wartość nieruchomości przed podziałem i po podziale określa się według cen na dzień, w którym decyzja zatwierdzająca podział nieruchomości stała się ostateczna albo orzeczenie o podziale stało się prawomocne. Stan nieruchomości przed podziałem przyjmuje się na dzień wydania decyzji zatwierdzającej podział nieruchomości, a stan nieruchomości po podziale przyjmuje się na dzień, w którym decyzja zatwierdzająca podział nieruchomości stała się ostateczna albo orzeczenie o podziale stało się prawomocne, przy czym nie uwzględnia się części składowych nieruchomości. Wartość nieruchomości przyjmuje się jako sumę wartości działek możliwych do samodzielnego zagospodarowania wchodzących w skład nieruchomości podlegającej podziałowi”. Jak zrozumiałam, Pana główny zarzut jest właśnie taki, że nie powinien Pan płacić wysokiej opłaty adiacenckiej, skoro po podziale pozostała Panu tylko jedna działka, czyli wartość mniejsza. Ten argument w żadnej mierze nie przekona ani Samorządowego Kolegium Odwoławczego ani ewentualnie później sądu administracyjnego. Pozwolę sobie przytoczyć w tym miejscu kilka argumentów, jakie przedstawił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku w wyroku z dnia 6 lipca 2016 r. (sygn. akt II SA/Gd 675/15). W tej sprawie także właścicielka gruntu rolnego została obciążona opłatą, chociaż nie była już właścicielką wydzielonych działek pod zabudowę. Sąd wyjaśnił, że adresatem decyzji o ustaleniu opłaty adiacenckiej jest właściciel nieruchomości, który wystąpił o jej podział. To on odnosi realną korzyść ze wzrostu jej wartości. Uzyskuje bowiem nieruchomość wartą więcej niż przed podziałem. Jeżeli ją sprzeda, to za cenę, w której zawarto ten wzrost. Niezależnie zatem od tego, czy w dacie wydania decyzji o opłacie adiacenckiej jest jeszcze właścicielem nieruchomości objętej podziałem, czy nim już nie jest, to na nim spoczywa obowiązek jej uiszczenia. Sąd wskazał, że: „Z treści odwołania, jak i skargi wynika, że według strony podział nieruchomości na mniejsze działki nie spowodował wzrostu ich wartości. Stanowisko to jest błędne, bowiem z treści operatu wyraźnie wynika, że taki wzrost wartości nastąpił z kwoty 21 zł/m2 na kwotę 29 zł/m2, a fakt, że cechą różnicującą nieruchomości po podziale była powierzchnia działki, która ze średniej przed podziałem zmieniła się na dobrą, patrząc pod katem przeznaczenia na budownictwo jednorodzinne. Wzrost ten był nieznaczny, jednak nie budzi wątpliwości, że nastąpił i z tego tytułu skarżąca zobowiązana jest do uiszczenia opłaty adiacenckiej. Faktem notoryjnie znanym jest również to, że działki mniejsze na rynku nieruchomości są zazwyczaj łatwiej zbywalne i droższe niż działki o dużej powierzchni.” Zobacz również: Pozwolenie na wyrównanie działki rolnej Odwołanie od decyzji o wysokości opłaty adiacenckiej Co bardzo ważne, dla ustalenia opłaty adiacenckiej nie ma znaczenia, co z wydzielonymi działkami zrobił właściciel, czyli, czy de facto realnie korzyść wynikającą ze wzrostu wartości nieruchomości uzyskał. Fakt, że dwie działki darował Pan córce, a nie sprzedał, osiągając zysk, nie ma tu żadnego znaczenia. Gdyby jednak chciał Pan walczyć z wysokością opłaty, to musiałby Pan w odwołaniu zakwestionować sam operat szacunkowy, na podstawie którego ustalono opłatę. Tutaj nie mam zbyt wielu danych, ale podstawą takiego zakwestionowania musiałoby być wykazanie, że sporządzający operat nie miał uprawnień, że wyceny dokonał niezgodnie z obowiązującymi go przepisami i wreszcie wykazanie, że ustalone ceny nieruchomości są zbyt wysokie, jak na miejsce, w którym się znajdują. Trzeba by tutaj wskazać ceny rynkowe innych okolicznych nieruchomości w podobnej sytuacji. Jeśli masz podobny problem prawny, zadaj pytanie naszemu prawnikowi (przygotowujemy też pisma) w formularzu poniżej ▼▼▼
Rzeczoznawca majątkowy może sporządzać opinie określające wartość nieruchomości, niestanowiące przy tym operatu szacunkowego, o ile mieszczą się one w katalogu określonym w art. 174
Jak już zdarzy, że gmina nałoży na nas opłatę adiacencką warto wiedzieć, że od decyzji mamy prawo się odwołać. W jakim czasie i do kogo? Zapraszam do lektury. Co to jest opłata adiacencka? Wiele osób o fakcie, że istnieje coś takiego jak opłata adiacencka dowiaduje się dopiero w momencie, gdy dostanie od gminy decyzję, że ma ją zapłacić. Dlatego zachęcam do zapoznania się z artykułem Co to jest opłata adiacencka?, gdzie wyjaśniłem co to jest, kto ją ustala i w jakich przypadkach. Więc teraz tylko w dużym skrócie. Opłata adiacencka może zostać naliczona jeśli wartość nieruchomości, której jesteśmy właścicielem wzrośnie wskutek jednego z tych zdarzeń: Podziału nieruchomości, Scalenia i podziału nieruchomości, Budowy urządzeń infrastruktury technicznej z udziałem środków Skarbu Państwa, środków unijnych, jednostek samorządu terytorialnego bądź źródeł zagranicznych. Czyli przykładowo, jeśli mamy działkę i dokonamy jej podziału to gmina może nam naliczyć opłatę adiacencką. Podobnie, jeśli gmina wybuduje nową drogę albo doprowadzi energię elektryczną lub gaz do działki to również może naliczyć tę opłatę. Jest jednak jedno ALE. Może to zrobić tylko jeśli wartość naszej działki w ten sposób wzrośnie. Dotyczy to każdego z trzech wyżej wymienionych przypadków. Kto określa czy wartości działki wzrosła? Robi to rzeczoznawca majątkowy w formie operatu szacunkowego. Opłata adiacencka – do kogo się odwołać i ile mamy czasu Od decyzji gminy nakładającej na nas jako właścicieli nieruchomości opłatę adiacencką można się odwołać. Ile mamy czasu? Na odwołanie od decyzji jest 14 dni od daty otrzymania (odbioru) decyzji. Czyli jeśli decyzję doręczono nam przykładowo 1 kwietnia to 14 kwietnia jest ostatni dzień na złożenie odwołania. W przeciwnym razie będzie ono nieskuteczne. Nie ma jednak znaczenia, kiedy odwołanie faktycznie wpłynie do organu. Jeśli nadaliśmy je na poczcie ostatniego dnia to będzie OK. Co ważne, jeżeli ostatni dzień terminu przypada w sobotę, niedzielę lub dzień ustawowo wolny od pracy, to za ostatni dzień terminu uważa się najbliższy dzień powszedni. Odwołanie składa się do organu drugiej instancji, czyli w tym przypadku do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO). Robimy to jednak za pośrednictwem organu, który wydał decyzję. Czyli wójta (burmistrza, prezydenta miasta). Jakie skutki powoduje wniesienie odwołania? Odwołanie sprawia, że decyzja nie jest ostateczna i w konsekwencji nie podlega wykonaniu. Czyli nie musimy płacić opłaty adiacenckiej do momentu wydania rozstrzygnięcia przez Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Co jeśli rozstrzygnięcie Samorządowego Kolegium Odwoławczego również nie będzie po naszej myśli? Wtedy mamy jeszcze jedną opcję – skargę do Sądu Administracyjnego. Należy ją wnieść w ciągu 30 dni od dnia, kiedy decyzja organu II instancji (czyli SKO) zostanie nam doręczona. Wówczas sąd zajmie się naszą sprawą i będzie badał całość postępowania prowadzonego przez organ administracji publicznej (a nie tylko te elementy, które zaskarżyliśmy). Warto mieć na uwadze, że w przypadku gdy sąd przyzna nam rację i uwzględni naszą skargę to jego wyrok będzie „kasował” wydaną decyzję o opłacie adiacenckiej. Ale sprawa opłaty adiacenckiej i jej wysokości wróci i ponownie będzie rozstrzygana przez organ publiczny. Opłata adiacencka – podstawa odwołania Znamy już terminy i organy, do których możemy się odwołać. Co jednak można podważyć w decyzji o ustaleniu opłaty adiacenckiej? Powodem ustalenia opłaty adiacenckiej jest wzrost wartości nieruchomości z tytułu jej podziału, podziału i scalenia lub budowy urządzeń infrastruktury technicznej. Ustala się go na podstawie operatu szacunkowego, którego wykonanie gmina zleca rzeczoznawcy majątkowemu. Czyli osobie posiadającej specjalne, państwowe uprawnienia do wyceny nieruchomości. W dużym skrócie operat szacunkowy to specjalistyczne opracowanie, które podlega precyzyjnym regulacjom prawnym. I to on jest wyłącznym dowodem, na podstawie którego może zostać określony wzrost wartości nieruchomości. My – jako osoba, której nałożono opłatę administracyjną – mamy prawo zapoznać się z treścią operatu oraz sporządzić z jego treści notatki i odpisy. I to właśnie sprawdzenie poprawności i zakwestionowanie wyceny może pomóc nam uniknąć nałożonych przez gminę opłat. Warto również pamiętać, że operat szacunkowy może być wykorzystywany jedynie do celu, dla którego został sporządzony. I to przez okres nie dłuższy niż 12 miesięcy od daty jego sporządzenia. Po przekroczeniu tego terminu konieczne jest potwierdzenie jego aktualności przez rzeczoznawcę majątkowego lub przygotowanie nowego operatu. W przypadku gdy tak się nie stanie skutkiem będzie umorzenie całego postępowania ze względu na upływ 3-letniego terminu, w jakim można wydać decyzję ustalającą opłatę adiacencką. Dwunastomiesięczny termin jest również wiążący dla organu odwoławczego. Jak to wygląda w praktyce? Warto wiedzieć, że powołanie drugiego rzeczoznawcy majątkowego, żeby zrobił drugi operat nic nie da. Nie może on być podstawą do podważenia operatu, który zamówiła gmina. Reguluje to art. 157 par. 1 ustawy o gospodarce nieruchomościami, który mówi: „Oceny prawidłowości sporządzenia operatu szacunkowego dokonuje organizacja zawodowa rzeczoznawców majątkowych w terminie nie dłuższym niż 2 miesiące od dnia zawarcia umowy o dokonanie tej oceny”. Opłata adiacencka – raty Jeśli jednak nie uda nam się odwołać od opłaty adiacenckiej pozostaje nam ją zapłacić. Mamy na to 14 dni od wydania ostatecznej decyzji. Warto wiedzieć, że ustawa o gospodarce nieruchomościami przewiduje płatność w ratach i reguluje zasady tej płatności. Jeśli więc uznamy, że nie jesteśmy stanie zapłacić całości naraz możemy wnioskować o płatność w ratach. Przy czym maksymalny okres rat wynosi 10 lat. Z kolei same raty podlegają oprocentowaniu przy zastosowaniu stopy procentowej równej stopie redyskonta weksli stosowanej przez Narodowy Bank Polski (aktualną wysokość stóp można sprawdzić na stronie NBP). A należność gminy z tego tytułu podlega zabezpieczeniu, w tym przez ustanowienie hipoteki. Decyzja o ustaleniu opłaty adiacenckiej stanowi podstawę wpisu do księgi wieczystej. To by było chyba na tyle jeśli chodzi o opłatę adiacencką. Przy okazji zachęcam do zapoznania się z serią moich artykułów o księgach wieczystych. Zasady ksiąg wieczystych Jak czytać księgę wieczystą? – Dział I Jak czytać księgę wieczystą? – Dział II Jak czytać księgę wieczystą? – Dział III Jak czytać księgę wieczystą? – Dział IV Jak wykreślić hipotekę z księgi wieczystej? Podobał Ci się ten artykuł? Uważasz, że jest wartościowy i komuś jeszcze może się przydać? Udostępnij go proszę . 563 642 327 748 19 589 134 6

odwołanie od operatu szacunkowego nieruchomości